Odpowiedź :
Odpowiedź:
Siedziałam na kanapie i oglądałam film, nagle wbiega mama i mówi " pakuj się! jedziesz do Ebenezera!!"
tego z lektury którą ostatnią czytałam? "tak!!" ale sie cieszę! odpowiedziałam.
Za pięć minut muszę wyjechać hmm.. co spakować dobra wezmę picie i ciasteczka.
*Minęło 5 minut* jade do Ebenzera! To mój ulubiony bochater lektury!
Dojechałam do jego domu i razem uzgodniliśmy że pójdziemy do sklepu i do parku. Kupiliśmy picie i lody ponieważ było bardzo gorąco na dworze, poszliśmy do parku i jeździliśmy na deskorolkach. Wreszcie wróciliśmy do domu była już 16 o 18.30 miała mnie odebrać mama.
Poszliśmy oglądać film. Po godzinie film był już taki nudny że zasnełam mu na kanapie. W końcu przyszła moja mama odebrała mnie z jego domu i pojechaliśmy do naszego, po drodze opowiedziałam mamie co robiłyśmy i
jak fajnie było.
licze na naj z gory dzieki ;)
Odpowiedź:
Pewnego dnia w zimę, kilka dni po świętach Bożego Narodzenia, kiedy chodziłem/łam ze swoim psem po parku napotkałam starszego Pana, który siedział smutny na ławce. Zdecydowałem/łam że podejdę do niego i usiądę obok niego na ławce.
- Dzień dobry. Czemu Pan jest taki smutny? - odważyłem/łam się zapytać. Starszy mężczyzna spojrzał na mnie smutnym wzrokiem mówiąc:
- Bo uświadomiłem sobie, że święta jednak nie są takie złe, a odkąd zmarł mój przyjaciel uważałem, że są do bani - nie wiedziałem/łam o co mu chodzi, więc spytałem/łam się.
I zaczął opowiadać, jak dzień przed Wigilią zobaczył ducha swojego przyjaciela, że odkąd on zmarł uważał, że święta nie są do niczego potrzebne, jak myślał cały czas o sobie. Następnego dnia, w Wigilię spotkał 3 duchy, przyszłości, teraźniejszości i przyszłości.
- Pierwszy duch zabrał mnie w miejsca, gdzie spędziłem dzieciństwo i młodość. Widziałem tam kolegów, młodych chłopców bawiących się radośnie, składających sobie życzenia świąteczne - mówił trochę rozweselony.
- A gdzie Pana zabrał drugi duch?
- Drugi duch zabrał mnie do domu siostrzeńca, którego świąteczne zaproszenie odrzuciłem, a także do mieszkania Boba Cratchita, który jest moim pomocnikiem. Widziałem jak jego rodzina się cieszy. Ale niestety, nadal uważałem że święta są do niczego. Jednak trzeci duch, zabrał mnie na mój pogrzeb. Przyszedł tylko mój siostrzeniec Fred - powiedział z wyraźnym smutkiem na twarzy.
Było mi bardzo przykro, tam się wydarzy. Po chwili dodał, że na szczęście tak nie będzie. Byłem/łam zdziwiony/na. Czemu ma tak nie być skoro duch przyszłości pokazał mu że tak właśnie będzie? Zapytałem się o to. Odpowiedział, że tak by było gdyby się nie zmienił, a on postanowił się zmienić.
- Jednakże nie mam z kim świętować tych świąt. Myślę że Fred nie wpuści mnie do swojego domu.
- A był Pan u niego?
- Nie.
- To pójdzie Pan, myślę że się ucieszy że Pan przyszedł.
- Jesteś pewien/na.
- Tak.
- No więc tak zrobię. Dziękuję i do widzenia.
- Nie ma za co. Do widzenia.
I tak zakończyło się moje spotkanie z tym Panem. ALe czekaj chwile zapomniałem/łam zapytać się, jak się nazywa. Pobiegłem/łam więc szybko do niego.
- Przepraszam proszę Pana, ale zapomniałem/łam się zapytać o jedną rzecz. Jak się Pan nazywa?
- Nazywam się Ebenezer Scrooge.
Wyjaśnienie:
Mam nadzieję że pomogłam ;)