Pierwsze zdanie rozumiem w ten sposób, że nie będziemy mogli żyć spokojnie, ciesząc się zwykłymi rzeczami, jeśli nie pojednamy się z kimś.
Drugie zdanie oznacza według mnie, że i krzywdzący i skrzywdzony coś zyskuje, gdy dojdą do porozumienia. Krzywdzącego nie dręczą już wyrzuty sumienia, a skrzywdzony wie, że krzywdzącemu jest przykro i żałuje tego, co zrobił, przez co skrzywdzonemu jest łatwiej dalej żyć.