Odpowiedź:
Zosia spacerowała po parku ze swoją mamą, kiedy dostrzegły małego pieska biegającego po łące. Łąka była pełna krokusów i przebiśniegów, ale piesek był czarny, więc łatwo go było dostrzec. Zosia zobaczyła, że zwierzę nie ma obroży, więc niewiadome było, czy pies ma właściciela. Mama stwierdziła, że zabiorą pieska do weterynarza oraz wydrukują ogłoszenia o znalezieniu psa. Weterynarz znajdował się na równoległej do Zosi bloku ulicy, więc udały się tam z mamą. Weterynarz zbadał pieska i wszystko było w porządku. Zosia wróciła z pieskiem do domu, a mama kupiła smycz, obrożę, karmę i posłanie. Tom, bo tak nazwały pieska, został z nimi już na zawsze.