Odpowiedź :
Odpowiedź:
rawda daje poczucie władzy nad samym sobą.
Takie zdanie usłyszałem dzisiaj rano w radiowej trójce. I od razu siadłem do pisania. To jest jeden z tych impulsów, jedno z tych olśnień, które czasami nas poraża swoją prostotą i głębokim sensem.
Popatrzcie co się dzieje za oknem, choćby w świecie polityki. Jak mogą się czuć ci wszyscy, którzy dają i biorą pod stołem? Albo afera z szacowną panią Beger w roli głównej. Ileś tam osób musi sobie we własnym sumieniu tłumaczyć, że nie są tacy w sumie źli, jakby to na zewnątrz wyglądało.
Miałem ostatnio okazję uczestniczyć w jednym z rautów organizowanych przez Bardzo Poważne Ministerstwo. Te umizgi względem szefów, fałszywe komplementy, życzenia…a w kuluarach rozmowy kto z kim i dlaczego. Z tamtym warto pójść na obiad bo wkrótce pewnie awansuje. Tego trzeba sobie odpuścić bo to trup polityczny i co prawda jeszcze zajmuje jakieś stanowisko ale „mówi się”, że już jest skończony bo naraził się wiceministrowi. I niekończący się stres, jak utrzymać się na świeczniku? Bo kim będziemy jak nas zdegradują?
Siedliśmy sobie w kilka osób na boku. Rozmawialiśmy o tym co każdy z nas kocha, co mu sprawia radość. Przyznałem, że pomimo świadomości fałszu tego przyjęcia wyjdę z niego podbudowany psychicznie. Uświadomiłem sobie, że jestem człowiekiem wolnym. Wydaję swoją „Wolierę” z którą mogę robić co chcę i kiedy chcę. Nie muszę do nikogo się umizgiwać i robić fałszywych min. Mam ten luksus, że mogę powiedzieć prawdę i to czasami w niewybredny sposób. Nikt mnie nie wyrzuci z roboty. Wszyscy mi tego zazdrościli. Przy którymś tam kieliszku wina przyznawali, że oni sami czują się jakby byli oblepieni cuchnącym błotem.
Poza tym ile dobra można zrobić dzięki wydawaniu czasopisma. Walczymy o przywrócenie polskości czubatce polskiej. Zajęliśmy się zielononóżką. Wokół „Woliery” zgromadziło się grono młodych osób, których zafascynowała idea odtworzenia czubatki staropolskiej. Ileż jeszcze pomysłów mamy w zanadrzu. Mam też swoje kurki w zagrodzie, z którymi potrafię dziennie przegadać kilka godzin. Pytam się co słychać? Jak tam zaropiałe oko, czy to przypadkiem nie mykoplazma?
Wczoraj tłumaczyłem jednemu kogutowi, żeby tak nie wojował z innymi kogutami, bo w końcu trafi się taki co jego zapędzi w kozi róg.
Oczywiście wydawanie miesięcznika nie jest usłane różami. To nieustanny stres skąd wziąć pieniądze? Ciągłe utarczki z autorami nieustannie spóźniającymi się z oddaniem materiałów do druku. Ale jest to normalne przy prowadzeniu interesu.
Poczucie wolności, świadomość, że jest się „czystym”, nie pobrudzonym układami i setkami innych zależności to naprawdę fascynujące uczucie.
nie ma za co :)
Wyjaśnienie: