Odpowiedź :
Tak, to znowu ta sama ja - [Twoje imię]... Minęło wiele czasu odkąd przestałam zamartwiać się tym co będzie dalej, albo jak sobie poradzę w przyszłości? Teraz próbuję żyć chwilą (chociaż ostatnio podczas szukania ważnych dokumentów do złożenia CV zaczęłam rozpamiętywać stare czasy, znajdując wiele XX-wiecznych albumów). Od dłużej chwili pracuję jako sekretarka w dość dużej firmie przedsiębiorczej, czasami dorabiam sobie jako kosmetyczka - będąc szczerą, wybrałam ten zawód ze względu na moje szerokie zainteresowanie nim, nie płacę. Moje życie nie mogło ułożyć się lepiej; teoretycznie mam wszystko czego potrzebuję. Mam świetnie płatną pracę, kochającego narzeczonego i trojaczki w drodze. Czas zmienia człowieka? Nie w moim przypadku, z moją osobą wszystko tak samo. Ostatnio przeglądając się w lustrze nie zauważyłam na swojej twarzy ani jednej zmarszczki... Napisałam że teoretycznie mam wszystko... Tak, bo technicznie rzecz biorąc nie czuję się z tym dobrze. Praca w wielkiej korporacji wiąże się z umiejętnością manipulacji, której niestety nie posiadam. Jednak ze względu na moje zamiłowanie do literatury i bogaty zasób słownictwa zostałam osadzona dość wysoko w hierarchii naszej firmy. Niestety mój szef jest tyranem, a nie tak wyobrażałam sobie moją pierwszą pracę. Dokładniej, pierwszą stałą pracę, w wieku 16, czy 18, czy nawet 19 lat wiele pracowałam, ale to było tylko na chwilę. Tak jakby dorywczo. Zależało mi na szybkiej kasie, więc zdobywałam pracę w lodziarni (w sezonie) i już ją miałam. Jednak z wiekiem dowiedziałam się że na tym świecie nie ma nic za darmo. Teraz, gdy to ja gospodaruję swoimi pieniędzmi żal wydać mi 5 złotych na chleb, kochając jednocześnie narzekać na to jak te ceny lecą szybko w górę... Moje wyobrażenie na temat dorosłości w wieku 13 lat było zupełnie inne; chciałam zostać kosmetyczką lub fryzjerem (jedno stąd spełniłam), ale nie wiedziałam że długo nie utrzymam się z samego siedzenia i robienia komuś makijażu, czy farbowaniu komuś włosów. Mój szef najpierw był dla mnie miły, nawet parę razy kazał zrobić mi kawę! Jednak pozory mylą, i chwilę po dowiedziałam się że wolałabym pracować 12 godzin dziennie jako fryzjerka, niż 6 godzin dziennie (nie wliczając niedziel) z tym tyranem. Dlatego właśnie chciałam pracę dorywczą, by móc się wyluzować... Dlaczego nie mogę uspokoić się w domu spytacie? Odpowiedź jest prosta, mój narzeczony [wymyśl jakieś męskie imię] pracuje z domu, tak więc często jest na kogoś zdenerwowany. Nie chciałabym by wyładowywał swoich emocji na mnie, zwłaszcza iż jestem w 7 tygodniu ciąży. Podsumowując, teoretycznie mam wszystko to co chciałam. A drugie słowo od początku zdania to słowo klucz. Mam jednak nadzieję że po urodzeniu dzieci zwolnię się z tej pracy i poszukam sobie jakiejś innej, lepszej, bliższej moim marzeniom - tak by je spełnić.