napisz swoimi słowami o czym mowa w w8erszu o Adamie mickiewiczu o chmurach​

Odpowiedź :

Odpowiedź:

Ten fragment jest opisem chmur. Można go podzielić na dwie części: wspomnieniową i aktualną (teraźniejszą). Wygląd chmury jesiennej i gradowej odtwarza narrator z pamięci. Białe chmurki opisuje na podstawie obserwacji. Aby oddać ich kształty i kolory, używa różnych środków artystycznych: epitetów, porównań i przenośni.

Porównania: chmura „jesienna (...) jak żółw leniwa”; „długie smugi / Jak rozwite warkocze”; „Chmura z gradem / jak balon...”,

„białe chmurki (...) jak stada dzikich gęsi lub łabędzi...”, „wiatr jak sokół”; „wszystkie białe jak srebro...”.

Epitety: „Chmura z gradem (...) Krągła, ciemnobłękitna”; „białe chmurki”; „szerokie żagle”.

Przenośnia: „Tabun zmienia się w okręt i wspaniale płynie / Cicho, z wolna, po niebios błękitnej równinie!”.

Bardzo łatwo można sobie wyobrazić, co się dzieje na niebie. A dzieje się tam wiele: chmury, gnane przez wiatr, bez przerwy zmieniają swoje kształty. Dla oddania tego zjawiska narrator gromadzi czasowniki: „Ściskają się, grubieją, rosną...”, „Dostają krzywych karków, rozpuszczają grzywy / Wysuwają nóg rzędy...”. Wszystkie czasowniki użyte zostały w czasie teraźniejszym, co dodatkowo podkreśla ruch, zmienność, płynność, czyli dynamikę obrazu.

„Poranek”

Treścią tego fragmentu jest opis poranka. Dzień wstawał wolno, jakby „z wilgotnego wykradał się mroku”, bo nad ziemią wisiała mgła. Słońce z trudem się przez nią przebijało. Także przyroda była jakaś ospała. Zające, które zwykle budziły się najwcześniej, jeszcze były na łące: jedne chrupały mokrą trawę, inne kopały w ziemi niewielkie jamki. Wróciły do lasu, nim na łąkę weszło bydło. Także w lesie panowała cisza. Zbudzone ptaki nie śpiewały, ale skulone z zimna oczekiwały słońca. Gdzieś nad kałużą klekotał bocian, na kopach siedziały zmoknięte wrony wróżące słotę. Gospodarze już dawno wyszli do pracy. Żniwiarki zaczęły śpiewać piosenkę jednostajną i ponurą, jak słotny dzień. Słychać było dźwięki ostrzenia kos, chrzęst sierpów. We mgle trudno było dostrzec postacie pracujących.

W tym fragmencie „Pana Tadeusza” znalazły się cztery obrazy poetyckie: wstającego słońca, zająców na łące, ptaków w zamglonym lesie, pracujących żniwiarzy. Jednak nastrój tych obrazów jest raczej smutny. Przeważają barwy stonowane przymglone, przymglone: szarość, biel (mgła) beż, brąz (zające, słoma). Pierwsza część utworu ma charakter opisowy (wschodzące słońce, las) w ostatniej strofie pojawiają się elementy narracji - opowiadania o wydarzeniach (żniwiarze rozpoczynają pracę)

„Wojskiego powieść o pojedynku Dowejki z Domejką”

Dawno temu, na Litwie, dwóch szlachciców nosiło bardzo podobne nazwiska. Jeden nazywał się Domejko, a drugi Dowejko. Wynikały stąd liczne nieporozumienia. Gdy w czasie sejmików szlachta wybierała swoich posłów, mylono nazwiska Domejki i Dowejki. Przyjaciele Dowejki namawiali wyborców, aby głosowali na ich kandydata, a oni - nie dosłyszawszy - stawiali kreskę (stawiać kreskę przy nazwisku - głosować) Domejce. W czasie uczt nie wiadomo było, na czyją cześć wznosi się toast: Domejki czy Dowejki.

Ale zdarzyło się większe nieszczęście. Jakiś szlachcic pojedynkował się z Domejką w Wilnie i „dostał dwie rany”. Wracając do domu, spotkał się przy promie z Dowejką. Pomylił go z Domejką, rozzłoszczony wyciągnął rapier i „za Domejkę podciął wąs Dowejki”.

Czara goryczy przepełniła się, gdy na polowaniu obaj strzelili do jednej niedźwiedzicy. Nie sposób było ustalić, który ją zabił i komu się należała. Domejko i Dowejko mieli dość: „Bóg nas czy diabeł złączył, trzeba się rozłączyć” - krzyknęli. Porwali za szable i zaczęli się bić. Uczestnicy polowania usiłowali ich pogodzić, ale gdzie tam... Obaj byli „w gorącej wodzie kąpani”, więc porzuciwszy szable, chcieli pojedynkować się na pistolety. Znowu ich rozdzielono. Wtedy przysięgli, że będą do siebie strzelać przez „niedźwiedzią skórę” (odległość około dwóch metrów) - dosłownie: „rury oparłszy na brzuchy”. W tym momencie do akcji wkroczył Hreczecha, szlachcic poważany i zasługujący na zaufanie. Przyrzekł Domejce i Dowejce, że będą się strzelać przez skórę niedźwiedzia. Wyznaczył czas i miejsce: „Czas? - jutro; miejsce? - karczma Usza”. Rankiem przyjechali przeciwnicy, świadkowie i ciekawscy.

„Patrzą, aż tu przez rzekę leży most kosmaty”. Hreczecha pociął skórę niedźwiedzia na pałki, związał je i powstały w ten sposób długi pas przerzucił z brzegu na drugi brzeg rzeki. Ustawił Domejkę na jednym, a Dowejkę na drugim końcu „mostu”. Dopiero wówczas pozwolił im strzelać. Odległość była tak znaczna, że kule nie dolatywały. Wśród ogólnego śmiechu niedawni wrogowie musieli się pogodzić.

Potem „Dowejko się z siostrą Domejki ożenił”, Domejko wziął za żonę Dowejkównę i żyli w szczęściu i przyjaźni. A w miejscu niedoszłego pojedynku wybudowali karczmę, którą nazwali „Niedźwiadek”.

Postać narratora w „Opowieści Wojskiego...”

Wojski, który opowiada o wydarzeniach (co zostało zaznaczone w tytule) i Hreczecha to jedna i ta sama osoba, pełniąca w tekście rolę narratora. Świadczą o tym formy czasowników w pierwszej osobie liczby pojedynczej: „rzekłem”, „postawiłem”. Hreczecha był urzędnikiem z tytułem Wojskiego.

Narrator jest aktywnym uczestnikiem wydarzeń. To on, jako sekundant, wpada na pomysł pocięcia skóry niedźwiedziej na pasy i wprowadza ten pomysł w życie.

Swoje opowiadanie kieruje do grupy słuchaczy, a mówi z poczuciem humoru, barwnie i żywo. Urozmaica wypowiedź zdaniami pytającymi i wykrzyknikowymi, cytuje wypowiedzi innych osób. Miło posłuchać takiego opowiadania.

O budowie utworu

Choć ten fragment „Pana Tadeusza” jest opowiadaniem, to został on napisany wierszem stychicznym, czyli ciągłym, a więc takim, w którym nie występuje podział na strofy. Każdy wers składa się z 13 sylab, wyrazy rymują się w sposób parzysty, np. sprzeciwieństwa - podobieństwa, sejmików - stronników, Dowejce - Domejce. W utworze występują również przerzutnie - części zdania, przeniesione do następnego wersu, np. „(...) ja rękami memi/ Jako sekundant skórę rozciągnę na ziemi,/ I ja sam was ustawię.(...)”. Dzięki temu tekst jest bardziej dynamiczny, zrytmizowany i czyta się go szybciej.

„Zachód słońca”

W tym niewielkim fragmencie Adam Mickiewicz w mistrzowski sposób opisał zachód słońca. Ukazał przyrodę uosobioną, barwną, dynamiczną. Wieczór był ciepły i cichy, słońce gasło. Usiane chmurkami niebo powoli zmieniało barwę z błękitnej w różową. Obłoki wróżyły pogodę. Jeden z nich, od zachodu oświetlony słońcem, tlił się purpurowo. Po chwili zbladł i poszarzał. Słońce spuściło głowę i zasnęło.

Ten niewielki fragment liczy trzynaście wersów trzynastosylabowych. Występujące rymy mają układ parzysty. Za pomocą słów, różnych środków stylistycznych, został tu stworzony poetycki obraz zachodzącego słońca.

Stosując odpowiednie czasowniki, poeta bardzo obrazowo przedstawił ostatni etap wędrówki słońca po niebie, czyli jego zachód, pokazał jego ruch, zmianę barw, zmienność kształtów. Słońce w jego opisie rozświetla swymi pomarańczowymi, żółtymi i czerwonymi promieniami całe niebo, powoli chowa się za drzewami, blask jego tarczy przenika między wierzchołkami i gałęziami, nagle staje się czerwone „jak pożar na dachu”, a następnie chowa się za las, w oddali widać jeszcze ostatnie promienie, zapada zmierzch.

Słońce w tym fragmencie „Pana Tadeusza” zostało porównane do: zdrowego oblicza gospodarza (po skończonym dniu pracy wraca do domu, zadowolone z wypełnionych obowiązków), „pożaru na dachu” (barwa tarczy zachodzącego słońca jest bardzo intensywna, krwistoczerwona), „świecy” (nie świeci już tak mocno jak w dzień, a jego promienie oddają ostatni słaby blask).