Odpowiedź:
Był mróz siarczysty i promienie słońca odbijały się od białego śniegu, co spowodowało, że wszystko stało się jasne i wesołe.
- Czy tak wygląda wieczność?- zadał sobie pytanie artysta i zaczął malować obraz tego, co widział przez okno.
Sztaluga była zaś dzisiaj nieposłuszna. Pragnienie tworzenia było duże, ale skrywało się gdzieś w duszy i nie chciało wyjść na zewnątrz. To było takie frustrujące…
Artysta usiadł na krześle i objął twarz rękoma próbując jeszcze raz odtworzyć obraz w głowie, by mógł go namalować. Nagle i w pokoju zrobiło się tak jasno jak na dworze. Jakby słońce dosłownie weszło do pokoju. Światło było oślepiające.
Artysta poczuł wtedy takie dziwne przyjemne ciepło, mimo, że okno było otwarte, a mróz duży.
- A może… tak wygląda wieczność. – pomyślał w duchu artysta i następnie ręka sama zaczęła malować. On nad nią nie panował.. Czy to było możliwe, że ktoś inny malował jego dłońmi?
Po kilku miesiącach obraz ukazał się i zajmował miejsce honorowe nawet w Ermitażu. Artysta wiedział. Inspiracja, muza, to nie wymysł. To siła nadrzędna, to niebiańska tajemnica.
Wyjaśnienie: