Odpowiedź :
Podatek progresywny a podatek liniowy
Porównując obie propozycje podatku dochodowego, należy zwrócić uwagę na wiele czynników. Progresja podatkowa jako taka prowadzi do kształtowania stratyfikacji społecznej, co zresztą zauważyli już komuniści z Marksem i Engelsem na czele. Silna progresja podatkowa miała za zadanie „wykończyć” tak zwaną plutokrację, co dokładnie widać na przykładzie arystokracji, którą zabiły wysokie podatki gruntowe. Progresja podatkowa ma za zadnie zrównać materialnie wszystkich ludzi. Ma ona charakter redystrybucyjny, co nie jest aż tak widoczne w przypadku podatku liniowego.
Różne struktury i stawki opodatkowania kształtują różnice w nakładach w poszczególnych sektorach gospodarki. W naszym kraju możemy zauważyć nadmiar strumienia pieniędzy w sektorze finansowym i niedobory w pozostałych. W wypadku podatku liniowego żaden z sektorów gospodarki nie byłby uprzywilejowany i każdy miałby równe szanse. Najbardziej skorzystałby na tym sektor wytwórczy, gdzie przepłynąłby pieniądz z sektora usług finansowych. Wraz ze wzrostem dochodu, co byłoby wynikiem zastosowania podatku liniowego, nastąpiłby wzrost konsumpcji, a wraz z prawem naczyń połączonych wzrosłaby produkcja. Jak wskazują badania, nawet likwidacja ulgi mieszkaniowej nie zaszkodziłaby tutaj sektorowi budowlanemu. Po prostu część nowych osób mogłaby kupić sobie dom lub mieszkanie.
Ważnym elementem jest także wzrost oszczędności. Podatki konsumpcyjne, czyli również podatek liniowy, oswobadzają lokowanie kapitału w oszczędnościach oraz inwestycjach z karnego opodatkowania. Obecnie system podatkowy skutecznie zniechęca do oszczędzania, a zachęca do wydawania. W Polsce społeczeństwo nie ma jeszcze dużych skłonności do oszczędzania, natomiast podatek liniowy z likwidacją ulg będzie sprzyjał tej formie lokaty kapitału. W obecnej sytuacji system ulg prowadzi do dziwnych, wręcz irracjonalnych zachowań, które widać na przykład w sektorze budowlanym, gdzie aby uniknąć opodatkowania niektórzy ciągle się „rozbudowują”.
Zwolennicy progresji podatkowej twierdzą, że większe oszczędności wynikają ze wzrostu skłonności do lokowania pieniędzy w oszczędnościach przez ogół. Dzisiaj widać, że tak nie jest i oszczędności rosną szybko tam, gdzie duże grupy zarabiających zaczynają dużo oszczędzać. Uwarunkowania są przy tym zapewnione przez niskie podatki, które powinny być najlepiej liniowe.
Ponadto progresja negatywnie oddziałuje na skłonność do pracy, gdyż jak wiadomo osoby zaradniejsze mają nałożoną „karę za zdolności”. Dotyczy to przede wszystkim tak zwanej klasy średniej, bo wbrew demagogicznym trybunom ludowym, ludzie najbogatsi albo wykonują nieopodatkowane transakcje giełdowe albo uciekają do rajów podatkowych na Bahamach. Paradoksalnie podatek liniowy może dodatkowo oznaczać podwyższenia kwoty płaconej przez osoby majętne, gdyż jak zauważono w Wielkiej Brytanii na przykładzie menadżera funduszu hedgingowego, który z racji pochodzenia dochodów (podatek od dochodów kapitałowych), odprowadzał procentowo niższy podatek od swoich milionowych przychodów, niż zwykła sprzątaczka płacąca PIT.
Niskie podatki, a w szczególności niski podatek liniowy sprzyja małym i średnim przedsiębiorstwom. Obniżka podatków skutkuje powstawaniem nowych miejsc pracy w tych firmach. Wprowadzenie w Polsce liniowego CIT 19% według wyliczeń miało być korzystne dla ok. 100 tysięcy polskich przedsiębiorców, jak się okazało korzyści odczuła dwukrotnie większa ich liczba. Niewykluczone, że niski podatek liniowy spowodowałby również zanik przestępczości skarbowej, co byłoby kolejnym plusem jego wprowadzenia.
Porównując obie propozycje podatku dochodowego, należy zwrócić uwagę na wiele czynników. Progresja podatkowa jako taka prowadzi do kształtowania stratyfikacji społecznej, co zresztą zauważyli już komuniści z Marksem i Engelsem na czele. Silna progresja podatkowa miała za zadanie „wykończyć” tak zwaną plutokrację, co dokładnie widać na przykładzie arystokracji, którą zabiły wysokie podatki gruntowe. Progresja podatkowa ma za zadnie zrównać materialnie wszystkich ludzi. Ma ona charakter redystrybucyjny, co nie jest aż tak widoczne w przypadku podatku liniowego.
Różne struktury i stawki opodatkowania kształtują różnice w nakładach w poszczególnych sektorach gospodarki. W naszym kraju możemy zauważyć nadmiar strumienia pieniędzy w sektorze finansowym i niedobory w pozostałych. W wypadku podatku liniowego żaden z sektorów gospodarki nie byłby uprzywilejowany i każdy miałby równe szanse. Najbardziej skorzystałby na tym sektor wytwórczy, gdzie przepłynąłby pieniądz z sektora usług finansowych. Wraz ze wzrostem dochodu, co byłoby wynikiem zastosowania podatku liniowego, nastąpiłby wzrost konsumpcji, a wraz z prawem naczyń połączonych wzrosłaby produkcja. Jak wskazują badania, nawet likwidacja ulgi mieszkaniowej nie zaszkodziłaby tutaj sektorowi budowlanemu. Po prostu część nowych osób mogłaby kupić sobie dom lub mieszkanie.
Ważnym elementem jest także wzrost oszczędności. Podatki konsumpcyjne, czyli również podatek liniowy, oswobadzają lokowanie kapitału w oszczędnościach oraz inwestycjach z karnego opodatkowania. Obecnie system podatkowy skutecznie zniechęca do oszczędzania, a zachęca do wydawania. W Polsce społeczeństwo nie ma jeszcze dużych skłonności do oszczędzania, natomiast podatek liniowy z likwidacją ulg będzie sprzyjał tej formie lokaty kapitału. W obecnej sytuacji system ulg prowadzi do dziwnych, wręcz irracjonalnych zachowań, które widać na przykład w sektorze budowlanym, gdzie aby uniknąć opodatkowania niektórzy ciągle się „rozbudowują”.
Zwolennicy progresji podatkowej twierdzą, że większe oszczędności wynikają ze wzrostu skłonności do lokowania pieniędzy w oszczędnościach przez ogół. Dzisiaj widać, że tak nie jest i oszczędności rosną szybko tam, gdzie duże grupy zarabiających zaczynają dużo oszczędzać. Uwarunkowania są przy tym zapewnione przez niskie podatki, które powinny być najlepiej liniowe.
Ponadto progresja negatywnie oddziałuje na skłonność do pracy, gdyż jak wiadomo osoby zaradniejsze mają nałożoną „karę za zdolności”. Dotyczy to przede wszystkim tak zwanej klasy średniej, bo wbrew demagogicznym trybunom ludowym, ludzie najbogatsi albo wykonują nieopodatkowane transakcje giełdowe albo uciekają do rajów podatkowych na Bahamach. Paradoksalnie podatek liniowy może dodatkowo oznaczać podwyższenia kwoty płaconej przez osoby majętne, gdyż jak zauważono w Wielkiej Brytanii na przykładzie menadżera funduszu hedgingowego, który z racji pochodzenia dochodów (podatek od dochodów kapitałowych), odprowadzał procentowo niższy podatek od swoich milionowych przychodów, niż zwykła sprzątaczka płacąca PIT.
Niskie podatki, a w szczególności niski podatek liniowy sprzyja małym i średnim przedsiębiorstwom. Obniżka podatków skutkuje powstawaniem nowych miejsc pracy w tych firmach. Wprowadzenie w Polsce liniowego CIT 19% według wyliczeń miało być korzystne dla ok. 100 tysięcy polskich przedsiębiorców, jak się okazało korzyści odczuła dwukrotnie większa ich liczba. Niewykluczone, że niski podatek liniowy spowodowałby również zanik przestępczości skarbowej, co byłoby kolejnym plusem jego wprowadzenia.