Odpowiedź :
Jeśli o to kaman to coś takiego wymyśliłam:
1. Wytłumacz znaczenie darów Ducha Świętego.
1) Dar mądrości- dany nam, byśmy mądrze kierowali swoim życiem, będąc świadomymi swojego postępowania, pamiętając o Przykazaniach Bożych, wykorzystując je tak, jak nakazał Pan.
2) Dar rozumu- pozwala nam trafnie rozumieć prawdy wiary, przekazane przez Boga.
3) Dar rady- abyśmy podejmowali dobre, słuszne decyzje zgodne z nami i tym, co nakazał Ojciec.
4) Dar męstwa- aby bronić swej religii i nie przestawać wierzyć mimo trudności, wrogości innych.
5) Dar umiejętności- by móc umiejętnie wybrać pomiędzy dobrem a złem
6) Dar pobożności- pomocny w umacnianiu wiary, byśmy nie odwracali się od Boga, Kościoła.
7) Dar bojaźni Bożej- pamiętać, że Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za złe karze, dlatego należy żyć odnosząc się z pokorą do Pana jak również żyć w ten sposób.
2. Dlaczego Bóg powołał nas do zbawienia we wspólnocie Kościoła, a nie indywidualnie?
Pan chciał, byśmy byli zbawieni jako Kościół, a nie jako pojedyncze jednostki, ponieważ jako „grupa” wspólnie umacniamy się w wierze, wspierając się w chwilach zwątpienia, bo samemu jest dużo ciężej podnieść się spod „gruzów”. A gdy jest ktoś przy nas, to wszystko wydaje się prostsze, łatwiejsze do osiągnięcia. Bóg wiedział, że jesteśmy za słabi do istnienia w pojedynkę. Niezależnie czy to w normalnym życiu, czy w wierze, która jest fundamentem pod budowę naszego życia.
Dodatkowo, wspólnie funkcjonując , uczymy się miłości. Nie tylko do rzeczy i samego siebie, ale również do drugiego człowieka. Dzięki temu, to uczucie ma różne odcienie. Prócz kochania partnera, poznajemy jak to jest kochać bliźniego swego i Boga. Uczymy się pomagać, wspierać, uczymy się prawdziwie żyć. Bo cóż po naszym życiu, kiedy nie mamy je komu ofiarować …?
3. Czy dostrzegasz związek tego, w co wierzysz z tym, jak żyjesz?
Oczywiście, że dostrzegam taki związek, choć nie mam pewności, że nie jest to tylko wyimaginowane połączenie sacrum z profanum…
Wierzę, że istnieje Bóg, który ingeruje w nasze życie. Wiem, że to, co dzieje się mnie , nie jest przypadkowe i wszystko to ma jakiś niezrozumiany dla mnie i innych sens. Jest jakby kolejnym puzzlem do ukończenia układanki z takimi barwami i kształtami, by pasował do reszty. A gdy źle postąpię- no cóż, dostaję nauczkę… Ale dobrą nauczkę, która wskazuje mi ścieżkę, po której mam stąpać.
Choć czasem Bóg zmienia moje plany niezależnie od tego, czy zrobiłam coś źle lub dobrze. Nieraz nie rozumiem , dlaczego mi to robi i nie pozwala mi być szczęśliwą właśnie tak, jak sobie wymarzyłam- z kimś bądź z czymś. Zastanawiam się, czemu będą tak bliska uzyskania pełni szczęścia i miłości, On odbiera mi to. Czy Mu coś zrobiłam? Nie wiem...
Jednak po pewnym czasie zaczynam rozumieć, że to, co według mnie było czymś wspaniałym i pięknym, naprawdę takim by nie było i w rzeczywistości Pan uchronił mnie tylko przed kolejnym cierpieniem, nawet jeśli na pozór wygląda to idealnie i niewiele brakuje, by wszystko potoczyło się tak, jak tego pragnę.
Ostatnio nauczyłam się ufać Bogu i przyjmować wszystko takie , jakim jest. Z nadzieją na ujrzenie lepszego dobra. Nie nazwałabym siebie stoikiem, bo nim nie jestem i nie zawsze łatwo się godzę z losem. Ale życie nauczyło mnie, że nic nie jest dziełem przypadku i ma swój sens. Choć czasem się zastanawiam, czy to nie jest po prostu zwaleniem „winy” na Boga, że się wokół dzieje tak, a nie inaczej. Może właśnie to jest istotą wiary? Wewnętrzne poczucie, że nie jesteśmy sami w świecie i ta nuta (hmm.. boję się tego słowa użyć..) magii i niewyjaśnionego cudu jest wypełnieniem, łączącym to, co znane i wyjaśnione naukowo z tym, co trudne do okiełznania przez rozum.
Wiara tak naprawdę jest niezwykle trudną, skomplikowaną dyscypliną. Czasem można sobie zadać pytanie, czym ona rzeczywiście jest. Więc pewnie niejednemu przeszło przemyśl, ze jak można w cokolwiek wierzyć i łączyć z tym swoje życie, skoro właściwie nie wiadomo, co to jest „wiara”. Przecież to nie jest nic nieznaczące, puste słowo. Ale zarazem tak niezrozumiałe, że aż wydawałoby się wręcz czymś, co w rzeczywistości nie istnieje. Bo przecież każdy mógłby pomyśleć „Nie widziałem ani Boga , ani Jezusa, więc jaką mam pewność, że on istnieje?” .No w sumie racja. Ludzie przez ostatnie dwadzieścia wieków, nie widzieli żadnych(prócz Pisma Św.) żywych dowodów na poparcie chrześcijaństwa. Lecz właśnie to jest cudowne i piękne, że tyle osób wierzy i nie potrzebuje widzieć na własne oczy tych dowodów, bo dowody na istnienie Boga i Jego cudów możemy znaleźć codziennie., wstając z łóżka zdrowi, słuchając niesamowitych brzmień muzyki, czy patrząc w oczy ukochanej osobie, myśląc, że jej życie jest już cudem i bez ukochanego/ej nie istnielibyśmy , po prostu by nas nie było. Albo funkcjonowalibyśmy, ale co to za życie bez miłości, która także jest darem i cudem od Boga?
Jestem pewna, że Pan jest niczym piekarz, który wybiera najlepsze produkty i wypieka wspaniały chleb, który rośnie powoli w piekarniku, z czasem stając się niezwykłym pokarmem sycącym puste żołądki. I choć nieraz ten chleb nie wyjdzie od razu wyjdzie doskonały, bo piekarnik mu na to nie pozwoli, to i tak z czasem stanie się wspaniały, ciesząc nie tylko piekarza, lecz także smakoszy tego pieczywa…
heh troche tego jest no ale;D;))sama wybierzesz itp.;)Pozdrawiam;)
Mo ze cos o chrześcijaństwie w Polsce??
http://www.esciagi.info/poczatki-chrzescijanstwa-w-polsce,1222
http://www.esciagi.info/poczatki-chrzescijanstwa-w-polsce,1222