Odpowiedź :
Na "Mniejsze zło" wszyscy czekali z niecierpliwością Od dnia ogłoszenia projektu,film uchodził za jeden z najważniejszych tytułów tego roku,szczególnie ,że obrazem tym,po dziewięcioletniej przerwie w reżyserii,powraca Janusz Morgenstern."Mniejsze zło" jest ekranizacją głośnej,szeroko dyskutowanej i docenionej przez krytyków książki '' Cały czas'' Janusza Andermana,który wraz z Morgensternem napisał scenariusz do filmu.Twórcom udało się dobrać doskonałą obsadę.Role trafiły do młodych zdolnych(Lesław Żurek) i do nazwisk-legend w polskim kinie.Na ekranie zobaczymy m.in.Annę Cielecką ,Zofię Czerwińską,Tamarę Arciuch ,Edytę Olszówkę,Wiktora Zborowskiego,Janusza Gajosa ,Daniela Olbrychskiego,Wojciecha Pszoniaka,Borysa Szyca.
Twórcom udało się stworzyć kino,które nie zdarza się u nas często.Wciągającą historię jednego człowieka,która ilustruje przełomowe chwile polskiej historii(1980-83),opowiada o rzeczach ważnych nie używając patetycznych tonów.W czasie oglądania filmu pojawia się w głowie myśl,że oto mamy w końcu kino rozrachunkowe,na które tyle czekaliśmy.Inteligentne,trafne zabawne,jednocześnie bardzo serio.
Film jest dokładną ekranizacją części książki,która przedstawia młodzieńcze lata pisarza. Reżyser zrezygnował z oryginalnej formy pierwowzoru.W książce Adermana starszy już główny bohater jest w sytuacji podbramkowej,w której robi szybki rachunek sumienia.Wspomnienia przychodzą do niego w sposób chaotyczny ,wywołany skojarzeniami,ignorując chronologię.W filmie po kolei śledzimy losy Kamila i wydarzenia,które ukształtowały jego życie w młodości i ówczesną Polskę.
Janusz Morgenstern podkreślał w wywiadach udzielanych podczas kręcenia filmu,że"Mniejsze zło''to jego ostatni obraz.Wydaje się ,że nie mógł wybrać lepszego pożegnania z widzami.Film zdaje się być świetnym podsumowaniem jego twórczości.
Twórcom udało się stworzyć kino,które nie zdarza się u nas często.Wciągającą historię jednego człowieka,która ilustruje przełomowe chwile polskiej historii(1980-83),opowiada o rzeczach ważnych nie używając patetycznych tonów.W czasie oglądania filmu pojawia się w głowie myśl,że oto mamy w końcu kino rozrachunkowe,na które tyle czekaliśmy.Inteligentne,trafne zabawne,jednocześnie bardzo serio.
Film jest dokładną ekranizacją części książki,która przedstawia młodzieńcze lata pisarza. Reżyser zrezygnował z oryginalnej formy pierwowzoru.W książce Adermana starszy już główny bohater jest w sytuacji podbramkowej,w której robi szybki rachunek sumienia.Wspomnienia przychodzą do niego w sposób chaotyczny ,wywołany skojarzeniami,ignorując chronologię.W filmie po kolei śledzimy losy Kamila i wydarzenia,które ukształtowały jego życie w młodości i ówczesną Polskę.
Janusz Morgenstern podkreślał w wywiadach udzielanych podczas kręcenia filmu,że"Mniejsze zło''to jego ostatni obraz.Wydaje się ,że nie mógł wybrać lepszego pożegnania z widzami.Film zdaje się być świetnym podsumowaniem jego twórczości.
Mniejsze zło to historia młodego literata Kamila (Lesław Żurek), którego debiut i pierwsze lata twórczość przypadają na okres 1980 - 1981. Aby swobodnie tworzyć bohater musi lawirować pomiędzy skomplikowanymi meandrami komunistycznej codzienności, a tym samym, za każdym razem wybierać tytułowe mniejsze zło. Kamil szybko staje się typowym oportunistą. I tak, pomimo tego, że jest zdeklarowanym opozycjonistą, nie zawaha się pójść po pomoc do władz partyjnych, kiedy grozi mu usunięcie ze studiów. Gdy z kolei zawiśnie nad nim groźba wcielenia do wojska, ucieknie się do oszustwa i załatwi sobie (częściowo „przez łóżko") żółte papiery. Oszustwo i kombinacje przychodzą mu nadzwyczaj łatwo, stają się chlebem powszednim i jedynym sposobem umożliwiającym mu osiągnięcie sukcesu. Jego matactwa szybko znajdują uznanie także w oczach ojca (Janusz Gajos), który przez całe życie starał się nauczyć syna, że trzeba umieć odnaleźć się w każdym miejscu i czasie po odpowiedniej stronie barykady, a moralność zawsze można dowolnie naginać, aby zabezpieczyć sobie doczesny dobrobyt i wygodne życie.
„Mniejsze zło" to opowieść o trudach życia inteligenta w ciężkich czasach komunizmu. Temat filmu niemal automatycznie nasuwa na myśl swoiste konotacje z kinem moralnego niepokoju. Jednak na tle tego mocno zaangażowanego nurtu, film Janusza Morgensterna wypada niebywale miałko. Mam wrażenie, że reżyser postanowił rozpocząć swoją opowieść w momencie, w którym przed laty świadomie zakończył ją czołowy przedstawiciel kina moralnego niepokoju Krzysztof Kieślowski w „Personelu". Tylko po co?
Zaskakujące i zupełnie niezrozumiałe dla mnie jest duże powodzenie bohatera u płci przeciwnej. Młoda, piękna ordynatorka (Tamara Arciuch) szpitala psychiatrycznego w Tworkach, gdzie przez kilka dni przebywa Kamil, szybko zadurza się w swoim nietypowym pacjencie. Z podobną łatwością zdobywa on również serce zranionej przez męża aktorki (Magdalena Cielecka), która szybko zachodzi z nim w ciążę. Także młoda poetka (w tej roli Julia „BrzydUla" Kamińska) nie czuje najmniejszego skrępowania, aby zrzucić z siebie ubrania i wskoczyć z Kamilem do łóżka na przygodny seks. W kontekście całego filmu zastanawiające jest więc to, czemu służyć miały tak liczne łóżkowo - rozbierane sceny, w których to gównie młode polskie aktorki prezentowały swe cielesne atuty.
Lesław Żurek jako młody oportunista wypada niestety mało przekonująco. Drewniany styl gry i niewiele mówiąca twarz (nawet jeśli takie było założenie artystyczne) razi, a swoim warsztatem z pewnością nie dorównuje aktorskim umiejętnościom bohaterów drugiego planu. Największą zaletą filmu staje się bowiem duet grany przez Annę Romantowską i Janusza Gajosa, wcielających się w rolę rodziców Kamila. Już choćby dla tych kilku epizodów z ich udziałem warto po dzieło Morgensterna sięgnąć.
„Mniejsze zło" to opowieść o trudach życia inteligenta w ciężkich czasach komunizmu. Temat filmu niemal automatycznie nasuwa na myśl swoiste konotacje z kinem moralnego niepokoju. Jednak na tle tego mocno zaangażowanego nurtu, film Janusza Morgensterna wypada niebywale miałko. Mam wrażenie, że reżyser postanowił rozpocząć swoją opowieść w momencie, w którym przed laty świadomie zakończył ją czołowy przedstawiciel kina moralnego niepokoju Krzysztof Kieślowski w „Personelu". Tylko po co?
Zaskakujące i zupełnie niezrozumiałe dla mnie jest duże powodzenie bohatera u płci przeciwnej. Młoda, piękna ordynatorka (Tamara Arciuch) szpitala psychiatrycznego w Tworkach, gdzie przez kilka dni przebywa Kamil, szybko zadurza się w swoim nietypowym pacjencie. Z podobną łatwością zdobywa on również serce zranionej przez męża aktorki (Magdalena Cielecka), która szybko zachodzi z nim w ciążę. Także młoda poetka (w tej roli Julia „BrzydUla" Kamińska) nie czuje najmniejszego skrępowania, aby zrzucić z siebie ubrania i wskoczyć z Kamilem do łóżka na przygodny seks. W kontekście całego filmu zastanawiające jest więc to, czemu służyć miały tak liczne łóżkowo - rozbierane sceny, w których to gównie młode polskie aktorki prezentowały swe cielesne atuty.
Lesław Żurek jako młody oportunista wypada niestety mało przekonująco. Drewniany styl gry i niewiele mówiąca twarz (nawet jeśli takie było założenie artystyczne) razi, a swoim warsztatem z pewnością nie dorównuje aktorskim umiejętnościom bohaterów drugiego planu. Największą zaletą filmu staje się bowiem duet grany przez Annę Romantowską i Janusza Gajosa, wcielających się w rolę rodziców Kamila. Już choćby dla tych kilku epizodów z ich udziałem warto po dzieło Morgensterna sięgnąć.