Był sobie pies i kot.
Nie stronili od wzajemnych psot.
Kot był w łatki,
pies był w ciapki,
dosłownie przyjaciele jak stare dziadki.
Razu pewnego
pies ugrzązł w garażu,
pomiędzy sprężyną
a gumową gadziną.
W tamtym czasie
kot zajadał kiełbasę.
Pies narobił dużo wrzasku
Kotu zwisało, że tamten w potrzasku.
Zamachał tylko ogonem w łatki
i poszedł do ogrodu wąchać kwiatki.
Dziś wyśniła mi się mara,
że kot z psem to zła przyjaciół para.
Miał być z rymem, jest z rymem ;). Mam nadzieję, że ze słownictwem za ostro nie pojechałam ;>