a)Trzydzieści czy czterdzieści fabryk wznosi sie na szczycie wzgórza, które opisałem. Ich szesć pięter góruje nad krajobrazem, a ich skupisko pozwala stwierdzić z daleka centralizację przemysłu. Wokół nich porzucone w bezładzie ubogie siedziby plebsu. Między nimi rozpościerają się tereny zanieczyszczone, które od dawna nie przypominają beztroskich parków, podobnie zresztą jak obrzeża miasta. (...)
b)Usłyszycie hałas pieców, cieżkie sapanie miechów. Dym powleka domy, uniemożliwiając słońcu rozjaśnienie domostw. W tym wiecznym mroku łatwo dostrzec bogactwo niektórych, mizerię większosci, zaradność kilku fabrykantów, dla których pracują tysiące, i słabość poszczególnych osób, która okazuje sie jeszcze większa niż gdyby zostawić ich samych na środku pustyni.