Co mi się najbardziej podobało w książce H. Siękiewicza pt. "Krzyżacy". Proczę o conajmniej 1,5str A5. Z góry dzięki:)

Odpowiedź :

Chciałbym napisać o moich wrażeniach po przeczytaniu powieści Henryka Sienkiewicza pt. "Krzyżacy". Tak więc po pierwsze muszę powiedzieć, że książka ta bardzo przypadła mi do gustu, choć większość moich kolegów i koleżanek twierdzi, że są to same nudy. Może myślą tak dlatego, że powieść napisana jest w języku staropolskim. Ale właśnie ten fakt sprawia, że czytając tę książkę mamy wrażenie, że naprawdę znajdujemy się w epoce średniowiecza.
Według mnie ważną rolę w "Krzyżakach" odegrali wspaniali bohaterowie: Zbyszko z Bogdańca, Maćko z Bogdańca, Danusia, Jagienka, Jurand... To właśnie oni sprawili, że tę powieść czyta się z zainteresowaniem. Zbyszko - młodzieniec o niezwykłej urodzie, odważny, silny, prawy. Takich mężczyzn rzadko spotyka się w dzisiejszych czasach przemocy, gangów i bójek ulicznych. Maćko - również wspaniały rycerz, zawsze niosący pomoc potrzebującym; stryjek Zbyszka. Danusia - dziewczynka młodsza ode mnie, wrażliwa, delikatna. Jeszcze lepiej można ją sobie wyobrazić wiedząc, że jest ona prawie moją rówieśnicą. Może to dziwne, że cały czas porównuję bohaterów średniowiecznych do ludzi w naszej epoce, ale uważam, że dziewczęta dzisiaj (oczywiście nie wszystkie) stają się wulgarne, niemiłe i mało wrażliwe. Natomiast Jagienka to tzw. "morowa" dziewczyna. Wiecznie roześmiana, odważna, podobna pod pewnymi względami do mężczyzn. Ona chyba spodobała mi się najbardziej z tych wszystkich wyżej wymienionych postaci. Ale pozostał jeszcze Jurand. Postrach Krzyżaków, obrońca bezbronnych. Bardzo ciekawa postać dynamiczna, która wraz z przebiegiem akcji zmienia swoją osobowość,
Akcja w "Krzyżakach" jest wartka i szybka. Oczywiście niektórzy koledzy z mojej klasy twierdzą zupełnie inaczej, ale to jednak moje zdanie. Czytając tę książkę, można się przenieść w inny świat, świat średniowiecznych rycerzy, książąt i pięknych, młodych panien. Muszę przyznać, że każdego wieczora chętnie sięgałem po tę powieść i potem do późnej nocy przebiegałem oczami po szeregach liter, ciekawy, co stanie się dalej.
Jednak wadą "Krzyżaków" jest to, że występowały momenty, w których można się było zanudzić i trudno było przez nie przebrnąć. Np. na początku powieści Maćko i Zbyszko siedzą w gospodzie i opowiadają o swoich przygodach osobom siedzącym obok. To jest po prostu nudne! Na szczęście po przeczytaniu tego fragmentu akcja toczyła się wartko.
W powieści podobał mi się sposób w jaki Zbyszko kochał Danuśkę i na odwrót. Ich miłość była taka młoda, świeża i piękna! Dziewczynka nie wstydziła się zarzucić rąk na szyję ukochanego, podczas gdy starsze kobiety w tamtych czasach spoglądałyby na to ze zgorszeniem. Z pewnością był to jeden z najładniejszych wątków w całej książce. Sienkiewicz wspaniale oddał w swej powieści okrucieństwo, dwulicowość i obłudę Krzyżaków. Dzięki temu, że przeczytałem tę książkę , dowiedziałem się, jacy naprawdę byli zakonnicy. Mówili, że są pobożni, a mordowali bezbronnych, palili kościoły, torturowali więźniów. W każdym razie ja w tamtej epoce nie chciałbym trafić do niewoli krzyżackiej. Cóż mogę jeszcze dodać - "Krzyżaków" mogę polecić każdemu. To wspaniała powieść, która podpowiada nam, jakim być i co trzeba robić, aby stać się człowiekiem prawym i dobrym, tak jak średniowieczni rycerze. Poza tym "wciąga" czytelnika i pozwala mu wyobrazić sobie przygody, które przeżywali bohaterowie "Krzyżaków".
Najbardziej w powiesci pt. ,, Krzyzacy" Henryka Sienkiewicza podobal mi sie pobyt Juranda w szczytnie-uratowanie corki.
Jurand po dlugiej i meczacej drodze dotarl do Szczytna.Krzyzacy mieli mu oddac corke w zamian za niego.
Gdy przyjechal on przez gosciniec , stanal przed zamknieta brama zamku. Czekal caly dzien . Rzucano w niego śniegiem oraz kamieniami. Rycerz znosil te wszystkie upokorzenia, poniewaz myslal tylko o corce i dla niej to robil. Nadeszla noc. Podeszlo do niego siedmiu Krzyzakow i kazali mu oddac bron,konia i ubrac zgrzebny wor. W tej chwili wiedzial ze juz nie bedzie tym samym Jurandem ze Spychowa,lecz nedzarzem,niewolnikiem bez imienia.Minela noc.Rankiem obudzi go jeden z Krzyzakow,kopiac go jak psa.Wprowadzil go do zamku. Prowadzil go do schodow,az nagle uslyszal on spiew Danuski.Wtedy pojawila sie nadzieja .Wszedl do duzej i ciemnej komnaty, w ktorej siedzial Danveld Zygfryd i inni Krzyzacy.Postanowili mu oddac corke .Jednak wyposcili oni oblakana dziewczyne, niepodobna do danusi.Blagal ich,zeby wyposcili jego wlasna corke.W koncu stracil cierpliwosc.Zabil Danvelda,rzucajac nim o podloge,roztrzaskajac jego czaszke.Innych Krzyzakow pozabijal mieczem.Zygfryd oraz paru rycerzy,ktorzy przezyli,uciekli. Podstepem pokonali Juranda,wtracajac go do lochu. Tam za kare obcieli mu jezyk,reke,oraz wypalili mu oko.
Podziwiam Juranda za odwage i poswiecenie.Zadziwil mnie tym,ze tak dlugo znosil obelgi Krzyzakow.