Odpowiedź :
01.09.04
Gdy tylko zadzwonił rano budzisz szybko wyskoczyłem z łóżka i pobiegłem do łazienki się ubrac i umyc zęby. Po całej porannej toalecie zszedłem do jadalni na śniadanie, ale wcale nie byłem głodny, choc na talerzu leżały smaczne tosty i same zapraszały mnie zapachem. Byłem cały podekscytowany i co chwilę spoglądałem na duży ścienny zegar. Mama musiała to dostrzec, ale nic nie powiedziała. Wskazówki strasznie wolno się poruszały, ale gdy wreszcie wskazały godzinę 7.45 o mało nie zacząłem skakac z radości i wtedy mama wypowiedziała te magiczne słowa:
- Heniek (wstaw inne imię) czas jechac, nie chcemy się przecież spóźnic w pierwszy dzień szkoły.
Szybko pognałem do auta, mama i tata chwilę potem też już siedzieli koło mnie. Po 10 minutach jazdy samochód wreszcie zatrzymał się przed wielką szkołą. Wyskoczyłem na chodnik, miałem ochotę tańczyc z radości, ale w porę się opamiętałem, bo w naszą stronę szli jacyś starsi uczniowie. Mama wzięła mnie za rękę i wprowadziła do budynku. Chwilę potem weszliśmy do wielkiej sali (zmień miejsce jeśli coś nie tak) gdzie było pełno ludzi. Na samym środku owej sali stała drobna osoba (wstaw opis swojej dyrektorki). Gdy wszyscy w miarę ucichli przemówiła:
- Witajcie w nowym roku szkolnym, jestem dyrektorem tej szkoły. A teraz przedstawię Wam naszych najmłodszych uczniów, czyli pierwszą klasę. I w tym momencie zaczęła czytac uczniów nazwiskami, a oni wychodzili i stawali koło niej. Aż zaparło mi dech gdy usłyszałem: Henryk Źeńkowski (wstaw inne dane) dumnie stanąłem koło niej. Okazało się, że byłem ostatni na liście. Potem powiedziała:
- A teraz proszę resztę uczniów o rozejście się do swoich klas, a Was poprowadzi pani Mańkowska - rzekła do nas i się uśmiechnęła. Z tłumu wyszła młoda kobieta o czarnych, hebanowych włosach (wstaw opis swojej/go wychowawczyni/wychowawcy). Wskazała nam brązowe drzwi tuż naprzeciwko tej sali. Weszliśmy i każdy usiadł w ławce. Do mnie przysiadł się chłopiec o imieniu Karol, wiem bo mi się przedstawił. Później pani zapoznała nas z resztą klasy, zapytała jak minęły wakacje i czy chętnie tu jutro wrócimy. Wszyscy chórem odpowiedzieliśmy, że tak. Na koniec weszli rodzice do "naszej" (już z dumą mogę powiedziec, że klasa jest nasza) i zabrali nas do domów.
To był najszczęśliwszy dzień w moim życiu i do tej pory pamiętam wszystkie szczególy.
Gdy tylko zadzwonił rano budzisz szybko wyskoczyłem z łóżka i pobiegłem do łazienki się ubrac i umyc zęby. Po całej porannej toalecie zszedłem do jadalni na śniadanie, ale wcale nie byłem głodny, choc na talerzu leżały smaczne tosty i same zapraszały mnie zapachem. Byłem cały podekscytowany i co chwilę spoglądałem na duży ścienny zegar. Mama musiała to dostrzec, ale nic nie powiedziała. Wskazówki strasznie wolno się poruszały, ale gdy wreszcie wskazały godzinę 7.45 o mało nie zacząłem skakac z radości i wtedy mama wypowiedziała te magiczne słowa:
- Heniek (wstaw inne imię) czas jechac, nie chcemy się przecież spóźnic w pierwszy dzień szkoły.
Szybko pognałem do auta, mama i tata chwilę potem też już siedzieli koło mnie. Po 10 minutach jazdy samochód wreszcie zatrzymał się przed wielką szkołą. Wyskoczyłem na chodnik, miałem ochotę tańczyc z radości, ale w porę się opamiętałem, bo w naszą stronę szli jacyś starsi uczniowie. Mama wzięła mnie za rękę i wprowadziła do budynku. Chwilę potem weszliśmy do wielkiej sali (zmień miejsce jeśli coś nie tak) gdzie było pełno ludzi. Na samym środku owej sali stała drobna osoba (wstaw opis swojej dyrektorki). Gdy wszyscy w miarę ucichli przemówiła:
- Witajcie w nowym roku szkolnym, jestem dyrektorem tej szkoły. A teraz przedstawię Wam naszych najmłodszych uczniów, czyli pierwszą klasę. I w tym momencie zaczęła czytac uczniów nazwiskami, a oni wychodzili i stawali koło niej. Aż zaparło mi dech gdy usłyszałem: Henryk Źeńkowski (wstaw inne dane) dumnie stanąłem koło niej. Okazało się, że byłem ostatni na liście. Potem powiedziała:
- A teraz proszę resztę uczniów o rozejście się do swoich klas, a Was poprowadzi pani Mańkowska - rzekła do nas i się uśmiechnęła. Z tłumu wyszła młoda kobieta o czarnych, hebanowych włosach (wstaw opis swojej/go wychowawczyni/wychowawcy). Wskazała nam brązowe drzwi tuż naprzeciwko tej sali. Weszliśmy i każdy usiadł w ławce. Do mnie przysiadł się chłopiec o imieniu Karol, wiem bo mi się przedstawił. Później pani zapoznała nas z resztą klasy, zapytała jak minęły wakacje i czy chętnie tu jutro wrócimy. Wszyscy chórem odpowiedzieliśmy, że tak. Na koniec weszli rodzice do "naszej" (już z dumą mogę powiedziec, że klasa jest nasza) i zabrali nas do domów.
To był najszczęśliwszy dzień w moim życiu i do tej pory pamiętam wszystkie szczególy.
Rano obudziła mnie Mama mówiąc: "Wstawaj Synku czas do szkoły". Po 5 minutach wstałem i poszedłem do łazienki. Ubrałem się i poszedłem na śniadanie. To był dzień moich urodzin i miałem nadzieje, że dostanę coś rano od rodziców, ale słowem nic nie powiedzieli. Nawet życzeń nie złożyli. Tata zawiózł mnie do szkoły. Wszyscy moi koledzy i koleżanki składali mi życzenia, a ja się zastanawiałem czemu rodzice mi nie łożyli życzeń. Pomyślałem, że może zapomnieli. Tata przyjechał po mnie o 15. W dom byliśmy o 16. Otwieram drzwi i nagle słyszę: "NIESPODZIANKA!!!!!". To była cała moja rodzina i zrobili mi super niespodziankę z okazji urodzin. Oprócz prezentów, które bardzo mi się podobały, strasznie podobał mi się tort. Był prostokątny dwu piętrowy. Na torcie z lukru był namalowany super samochód, a wokół niego były wsadzone świeczki. Taki sam samochód zdalnie sterowany dostałem od moich rodziców. Gdy rodzice dawali mi prezent powiedziałem im, że myślałem, iż zapomnieli o moich urodzinach i było mi smutno z tą myślą. A oni mnie pocieszyli i powiedzieli, że nigdy by nie zapomnieli o urodzinach swojego cudownego synka. To był mój najszczęśliwszy dzień z dzieciństwa i nigdy nie zapomnę tego dnia.