Przeczytaj uważnie poniższy fragment książki Wańkowicza i odpowiedz w zeszycie na umieszczone pod nim pytania. Odpowiadaj pełnymi zdaniami, staraj się uwzględnić wszystkie możliwe do wyszukania w tekście informacje oraz rozwinąć swoje argumenty. Krysia – córka Wańkowicza; Tili – siostra Krysi, Marta, pracująca w Stanach Zjednoczonych jako dziennikarka. List do Krysi Nagle zobaczyłem, że […] pod drzwiami ręka służącego wsuwa list. Poznałem po kopercie, że z Ameryki, i ucieszyłem się, że moja śpiąca [żona] nie obudzi się w dzień, który by był kontynuacją tej ciężkiej nocy, tylko że między ten dzień a noc, na przebudzenie, przyjdzie głos dziecka. Ale z koperty — wypadł list pisany ręką Krysi. Tili […] dowiedziała się o śmierci siostry. Uwiadamiając mnie, włożyła [do koperty także] jej list, pisany na rok przed śmiercią, dążący do Tili okólną drogą. [Gdy byłem] na Cyprze, wiele serca okazała Polakom Angielka, pani Worcester. Jej jedyny syn, lotnik, zginął w Libii. Powiadomiono ją o tym telegraficznie, a potem przyszedł kolejny list od niego, wysłany jeszcze za życia. Odpisała i zaniosła na pocztę wojskową. Chciała za wszelką cenę przedłużyć dawny stan, kiedy pisywała do syna. Wtedy nie byłem w stanie tego całkowicie pojąć. Teraz - sam pisałem do nieżyjącej. Krysiuniu!... Dzisiaj od Ciebie przyszedł list pisany do Tili jeszcze w 1943 roku. List, w którym piszesz, jak ciężko jest nie mieć ojca koło siebie, kiedy jest tak potrzebny. Na ten list nie otrzymałaś odpowiedzi. Wzywałaś mnie na próżno, jeśli istotnie próżne jest wysyłanie żarliwej myśli. Teraz Ciebie nie ma i Domeczku (tak Wańkowiczowie nazywali swój rodzinny dom) nie ma. Tak mi ciężko, Córeczko, że Ci nie odpisałem. Powietrze naokoło drga Tobą, rzucam te pisane słowa w powietrze. Czy dojdą ? Nie ma nawet Twego ciała, Krysiu. Mama przez rok przekopywała Wolę (dzielnica Warszawy; tam walczył oddział, w którym Krysia była sanitariuszką), poczynając od kalwińskiego cmentarza, od tej ścieżki (świadkowie twierdzili, że Krysia razem z innymi poległymi została pochowana na tej dróżce). Przewoziła wykopane ciała, potem nierozeznawalną ich miazgę na Powązki (cmentarz w Warszawie). Rozeznałaby. Ale nie było Ciebie. Te straszne szczegóły to nie o Tobie, Krysiuniu, bo ty chodzisz pomiędzy nami, pochylasz przeczyste czoło, łuk brwi, ciepłe rumieńce twarzyczki, bo ciągle nam się zdaje, że stajesz w progu, pytasz: „Wołałaś mnie, Mamuśku?”. Pamiętasz, tak mówiłaś do matki. Więc skoro tak Cię czujemy przy sobie, to może pochylasz się i czytasz, co piszę. Tak jak pochylałaś się, pamiętasz, a ja nagle w środku ważnego tekstu wystukiwałem [kilka słów] o osiołku, który mi patrzy przez ramię. Odpisuję Ci na Twój list. Nie jestem już sam. Matka przyszła z Polski z małym zawiniątkiem, którego połowę stanowiły pamiątki po Tobie, wygrzebane w popiołach Domeczku. Wiesz, Krysiuniu, Mama mi powiedziała, że wasz „Parasol” (nazwa batalionu, w którym walczyła Krysia) ma swoją kwaterę na Powązkach. Wielki dębowy krzyż stoi pośrodku. I napis „Tibi — Patria" (Tobie - Ojczyzno). Kwatera «Zośki» (Batalion nazwany tak na cześć Tadeusza Zawadzkiego – pseudonim „Zośka”) ma małe krzyże brzozowe na każdym grobie. W wilię Zaduszek Mama i matka Andrzeja porządkowały groby. Postanowiły zawiesić tylko ten wasz znak z kotwicą — godło Polski Walczącej. Krzątały się cichutko. Nagle zdrętwiały. Od bramy wejściowej buchnęła orkiestra, wwalił się pochód z transparentem: „Robotnicy Woli" (Przestraszyły się, ponieważ po wojnie władze komunistyczne traktowały żołnierzy AK jak zdrajców. Wielu z nich, którym udało się przeżyć wojnę, zostało potem aresztowanych, a nawet skazanych na śmierć). Doszli do waszej kwatery, rozwinęli jeden z biało-czerwonych sztandarów. Jeden z robotników wdrapał się na krzyż, umieścił sztandar u jego czubka i owinął tym sztandarem drzewo krzyża do ziemi. — Pomyliliście się — mówi Mama. A stary robotnik, który prowadził pochód, spojrzał tak ciepło i powiedział cicho:— O nie, nie pomyliliśmy się. My wiemy, że Woli bronili chłopcy z «Parasola». — Nie pomyliliśmy się — powtórzyli — i niech pani nie myśli, że nie będziemy pamiętać. Krysiu, tak powiedzieli. Wieczorem przy kwaterze «Parasola» był apel poległych trzech szturmowych oddziałów. Gdy Mama przyszła — już w mroku stali, czwórkami, w jakże nikłych oddziałkach — ci od was, ci z «Zośki», ci z «Miotły». Listę waszą czytali pierwszą. I ciebie jako Annę, więc z początku. I oddział, jak przy każdym nazwisku, odpowiedział: — Poległa ku chwale ojczyzny. A potem czytali i czytali nazwiska z tych oddziałów... strasznie długo... I za każdym razem odpowiadała — ta gromadka. Naokoło była pustka i gruzy, i ta garstka. Już ciemnością pojechali ciężarówką na plac Krasińskich, gdzie była kwatera Twego dowódcy. Tam poległ prawie, cały wasz oddział z Rafałem włącznie. Teraz apelem połączonych oddziałów dowodził oficer z „Parasola”. Nagle buchnął znicz, klękli, majaczyły tylko pochylone głowy i słychać było «Ojcze nasz». Za was — odnalezionych i nie odnalezionych. Wszyscy was pamiętają, Krysiu, i pamiętać będą. Mama była u «Pomarańczowych» (drużyna harcerska, do której przed wojną należało wielu przyszłych powstańców; po wojnie kontynuowała działalność) na przysiędze harcerskiej. Same maleńtasy. I ci znowu się prężyli. W środku płonęło ognisko harcerskie, a tłum rodziców stał ze stężałym sercem. Starsi, ci ocaleni z walk, mieli zaśpiewać szturmówkę. Zaczęli hucznie i załamali się. Za mało ich było. Więc harcmistrz przerwał po pierwszej strofie i powiedział: — Mało nas zostało. Ale i ci, co przeżyli, i ci, którzy zginęli— nie byli nigdy w niewoli, bo od pierwszego dnia byliśmy w walce. Pamięta o was młodzież, pamiętają robotnicy, pamiętają pozostali przy życiu wasi koledzy, pamiętają ojcowie i matki, pamiętają wszyscy w Polsce. Ale Mama i ja pamiętamy Ciebie najwłaśniej i już tylko Ciebie, i nie jako poległą, a jako żywą, i jako dziecko. Mama stoi teraz przy oknie i karmi wróble, które nazwyczaiła przylatywać na parapet. Od razu przejęła wszystkie szczegóły życia i już zaczęła porządkować moje papiery. Nie wie, że piszę do Ciebie. Odwraca się do mnie i mówi swoim świeżym dziewczęcym głosem (pamiętasz, jak byłaś chora, prosiłaś bez ustanku: „Muśka, śpiewaj"). — Patrz, znowu ten wróbelek bez ogonka do nas przyleciał. I nagle jej twarz smutnieje. Tyleż lat dało nawyk bezzwłocznie was wołać, abyście oglądały nie kończące się cuda. Pamiętam, kiedy w Valdemozie drogę do celi Szopena zagrodziła nam kwoka ze stadkiem ledwo wylęgłych kurczątek, powiedziałem z żalem: — Szkoda, że dzieci nie ma. I roześmialiśmy się z Mamą, że macie tego na wsi do woli w tej właśnie chwili. Teraz wiem, czemu zmierzchła twarz Mamy. Poczuła się przy mnie w domu i długim nawykiem chciała wam podać tę ważną wiadomość o wróblu bez ogonka, i okazało się, jak się okazuje ciągle i ciągle w każdej chwili dnia — że was nie ma. Matka podeszła od okna do mnie: zdążyłem zasłonić ten list do Ciebie. — Taki sam wróbel bez ogonka nocował u mnie w Warszawie. Mieszkałam w rozbitym domu na Saskiej Kępie. Nie było ani jednego wróbla w ruinach Warszawy. Pamiętasz drzewa na skwerku na Bielańskiej, pełne wróblego ćwierkania? Teraz nie było drzew i nie było wróbli. Nie było ich ludzkich braci, gazeciarzy; nie było kwiatów na skwerach, ciepłego zaległego życia po sklepikach. Wyciekło życie, pamiątek po nim szukaliśmy pod ziemią. ...I nagle, kiedy zatliły się życia w rozbitych domach, wróciły wróble. Sypałam im resztki mojej kaszy, której było tak skąpo. Tak krzyczeli, tak bili się o tę kaszę (pamiętasz, zawsze w Domeczku mówiliśmy o zwierzętach w formie osobowej). I tak już przynęciło się, i tak grało zawsze to ćwierkanie wokoło rozbitego domu. Pewnego razu wróciłam do domu późno — mogłam już teraz kopać na Woli tylko po skończeniu się lekcji w naszej szkole. Gdy weszłam, chmara wróbli gospodarowała w moim pokoju. Szyb jeszcze nie było, i uciekły z wielkim harmidrem przez dziurawe okno. Zobaczyłam, że na nieczynnym piecu został mały wróbel bez ogonka.Zastanawiałam się, czy mu dać okruszek, ale był już napuszony do snu. Nagle,kiedy już się położyłam, maleńtas sfrunął na poręcz nad moją głową. Nie chcąc go wystraszyć, przesunęłam poduszkę ostrożnie na drugą stronę. ...Trudno mi było zasnąć...Tej nocy po raz pierwszy przyśniła mi się Krysia. Była w długiej, nocnej koszulinie, z ciemnymi warkoczami spływającymi na ramiona...Dotąd, kiedy budziłam się, chwytała od razu straszna rzeczywistość. Tym razem jednak mały wróbel spał napuszony na poręczy łóżka. Wiesz... głupie są uczucia ludzkie... chciałam się łudzić, że... to dusza... dziecka... Mama umilkła. Taflę powietrza za oknem przecięły gołębie, wróbelek bez ogonka znikł. — A tamten? — spytałem. — Z wielkim harmidrem wleciały przez okno dwa stare wróble i zabrały... dziecko... ...Tego dnia znów poszłam kopać na Woli. Ale już potem tylko na parapet przylatywał... Wiesz, Krysiu — znowu zapuka do rodziny prawdziwe własne życie, Tili oczekuje lada chwila porodu. Jeśli będzie córka, to będzie się nazywała Anna-Krystyna. Anna — Twój pseudonim w powstaniu. Wiele lat minie, nim zacznie coś pojmować o Tobie. A może ten obcy świat będzie tak przytłaczający, że nigdy nie zrozumie Twojej barykady. Ale przecie... nawet gdyby nie rozumiała, żyć będziesz w jej duszy. Chcę, Krysiu, żebyś w jej duszy żyła, więc napiszę dla tej Anny-Krystyny książkę o Tobie i o Domeczku, w którym rosłaś — jakbym w dłonie wziął ciepły kłębuszek życia i niósł między szare mury drapaczy w ten doskonale zorganizowany straszny świat. Ta książka będzie z uśmiechów, wzruszeń, przypomnień — o życiu Twoim i jej matki. Niech w jej życiu, obskoczonym przez nie wiem jakie radary, helikoptery, telewizje, atomy, sączy się z dna istnienia zapach tych lat, z których wyszła Twoja szukająca, chłonna, nieukojona dusza, paląca się jak płomień na wietrze. Żyjesz, Krysiuniu. Żyjesz i żyć będziesz. PYTANIA DO TEKSTU 1. Kto i w jakich okolicznościach pisze list(gdzie, kiedy, w jakiej sytuacji)? Spróbuj nazwać uczucia, towarzyszące autorowi listu. 2. Co stało się z Krysią – córką Wańkowicza? 3. Jakim działaniom poświęciła po zakończeniu wojny większość swoich sił żona Wańkowicza? Jak myślisz – dlaczego? Czy rozumiesz jej postępowanie i co o nim sądzisz? 4. Co możemy wywnioskować z tekstu na temat przedwojennego życia rodziny Wańkowiczów i ich wzajemnych relacji (uzasadnij swoją opinię, odwołując się do konkretnych argumentów)? 5. Jak rozumiesz słowa Wańkowicza kończące zacytowany fragment książki: Żyjesz, Krysiuniu. Żyjesz i żyć będziesz? 6. Dla kogo i w jakim celu zamierzał napisać swoją książkę Wańkowicz? 7. Z jakimi utworami literackimi łączy się tematycznie powyższy fragment – podaj tytuły, wskaż związki między tekstami. 8. Czy, według Ciebie, literatura wojenna powinna znajdować się w kanonie lektur obowiązkowych dla szkoły podstawowej? Podaj dwa argumenty na poparcie swojej opinii. 9. Koło Miłośników Historii działające w Twojej szkole organizuje spotkanie z ostatnimi żyjącymi uczestnikami powstania warszawskiego. Zaproś swoich kolegów na to wydarzenie. Sformułuj dwa argumenty, zachęcające ich do przybycia. 10. Zapisz zdanie, wyróżnione pogrubionym drukiem. Podkreśl orzeczenia, oddziel zdania składowe, narysuj i podpisz wykres tego zdania.​