Odpowiedź :
Tadeusz Borowski w swoich opowiadaniach pokazał "człowieka zlagrowanego", obojętnego, często pozbawionego człowieczeństwa który, aby przeżyć zmuszony był przystosować się do rzeczywistości obozowej.
Na przykład w opowiadaniu „U nas w Auschwitzu...“ Tadeusz opowiada o tym jak obozowa rzeczywistość wpływa destrukcyjnie na więźniów, powodując ich dehumanizację. On jak inni więźniowie był dumny z tego, że przebywa właśnie w tym obozie, gdyż miał szereg zalet: brukowane chodniki, murowane budynki, betonowe podłogi i trzypiętrowe prycze.
W obozie był też puff czyli „burdel“ z którego korzystali uprzywilejowani więźniowie, a przecież obok znajdowały się krematoria. Więźniowie traktowali jak coś normalnego krematoria i śmierć, biernie obserwując masowe zbrodnie.
W opowiadaniu kolega głównego bohatera - Staszek wspomina Żyda z Mławy, który zajmował się kierowaniem ludzi do gazu. Gdy pewnego dnia przyjechał w transporcie jego ojciec, ten kazał mu wejść do komory pod pozorem kąpieli, ponieważ nie chciał się narazić Niemcom.
Inny więzień zajmujący się paleniem zwłok, był zafascynowany nowym, ekonomicznym sposobem palenia: „Bierzemy cztery dzieciaki z włosami, przytykamy głowy do kupy i podpalamy włosy”.
Z kolei w opowiadaniu „Proszę państwa do gazu“ więźniowie pracujący na rampie przy rozładunku więźniów nazywani Kanadą, pracując w upale, czują zmęczenie i złość, która obraca się na wychodzących z wagonów, bo to przez nich w upał muszą być na rampie. Pozbawieni odruchu litości i współczucia zbierają trupy do spalenia, umierających ledwo żywych, kaleki i nieprzytomnych. Sprzątając wagony z martwych dzieci, porozrzucanych, podeptanych, wynosili „ je jak kurczaki, trzymając po parę w jednej garści”.
Nieludzkim było np. potraktowanie dziewczynki bez nogi, która więźniowie nieśli trzymając za ręce i za tę jedną, pozostałą nogę. Łzy ciekły jej po twarzy, szeptała żałośnie, że ją to boli, ale oni bezdusznie cisnęli ją na auto między trupy. Zostanie spalona żywcem.
W obozie żeby przeżyć każdy musiał myśleć o sobie nie było go stać na współczucie czy litość.