Odpowiedź :
Odpowiedź:
Obostrzeniami stanu wojennego byli objęci wszyscy. Dla jednych było to dotkliwe, a dla innych nie. Były przypadki, że nie można było wezwać karetki ani dojechać do lekarza. W moim dzienniku, który wtedy prowadziłem, mam zanotowane, że moja córka opowiadała, jak w szkole bawili się w internowanie. Wszyscy chcieli być Kuroniem, a nikt nie chciał być ZOMO-wcem, a na drugi dzień mają zaplanowaną ucieczkę przez okno. Polacy, którzy przebywali wtedy poza granicami kraju, byli ważnymi uczestnikami manifestacji przeciwko wprowadzeniu stanu wojennego – mówi prof. Andrzej Paczkowski.
Część osób zdecydowało się pozostać za granicą. Wielkim dylematem było, czy zostać czy wrócić, bo do czego wrócisz, co zastaniesz? Procesy migracyjne trwały bardzo długo. Ja upatruję siłę zmian w pielgrzymce Jana Pawła II do Polski. Ludzie zobaczyli, że nie są sami, że są wokół nich inni ludzie. Potrzebne było poczucie więzi i obecności drugiego człowieka – dodaje dr Daniel Przastek.