Argumenty ze balladyna była winna i nie winna

Odpowiedź :

Balladyna jako kobieta ambitna, inteligentna wie, że jeśli ma coś osiągnąć, polepszyć swoje życie, musi wyjść poza obręb chaty i lokalnego kochanka Grabca. Gdy zjawia się w chacie Kirkor, wie, że to okazja stania się panią na zamku. Poniekąd na zachowanie Balladyny miała wpływ jej matka, która hołubiła ją, lekceważąc młodszą Alinę, która  biernie wykonywała polecenia Wdowy i zapewne byłaby tak samo posłuszna mężowi,  ponieważ nie ma innych  ambicji jak tylko kochać i być wierną.

Balladyna natomiast działa, starając się osiągnąć swój cel - zostanie żoną księcia. Dziewczyna walczy o swoje, choć płaci za to wysoka cenę - zbrodni na siostrze. Kierując się zaspokojeniem  potrzeby życia  w środowisku do którego czuje się predysponowana, realizuje swój cel.  

Balladyna jest rządna władzy, ale nie ma w tym nic złego, tak samo pustelnik Popiel chce powrotu na tron. Bohaterka  zostaje napiętnowana nie tylko za śmierć siostry, ale za to że działa, że ma ambicje, czyli za to, że nie jest typową, przewidywalną, posłuszną kobietą. Jeśli zabija to dlatego, by zrealizować cel, nie z nierozumnej chciwości, abstrakcyjnego zła. Co istotne Balladyna potrafi ocenić swoje zachowanie i wbrew wszystkiemu ma sumienie, dręczące, męczące sumienie.  

Owszem Balladyna zabija, nie tylko Alinę, ale wynika to z tego, że chce osiągnąć  swój cel. Świadomie wybiera drogę zbrodni, ale zabijając siostrę nie może się już wycofać. Owszem mogła pozwolić Alinie wygrać w konkursie zbierania malin, później zamieszkać na zamku jako siostra pani Kirkorowej, ale prawdopodobnie na dworze zostałaby jedynie czyjąś kochanką, może samego Kirkora, który przecież widząc obie siostry w chacie Wdowy mówi:  „więc jednej mężem – drugiej być kochankiem/ więc obie kochać a jedną zaślubić?“. Można więc zadać sobie pytanie -    jaka jest perspektywa dla Balladyny, którą Alina uprzedza w zbieraniu malin?

Gdy zostaje żoną Kirkora, nie jest mu wierną. Mąż jest dla niej  przeciwnikiem. Ona chce przejąć władzę. Nie kocha też kochanka, jak i on nie kocha jej, wydaje się, że oboje są ze sobą do czasu, gdy są sobie potrzebni.  

Będąc już królową Balladyna, prowadząc sądy, bez wahania godzi się ponosić konsekwencje swoich czynów, zgadza się na ewentualną karę: „jeśli fałsz wydam niech się ogniem spalę/ ani mnie dobroć, ani trwoga/ ani odwiodą ludzie, ani czarty/ Przysięgam sobie samej, w oczach Boga/ być sprawiedliwą.“  I tak się dzieje, królowa ale i morderczyni na sobie wykonuje wyrok.  

      Niepodważalnym jest, że Balladyna to zbrodniarka, ale moim zdaniem okolicznościami łagodzącymi w jej osądzie są: działanie, chęć polepszenia życia, ambicja, a przede wszystkim to, że była kobietą, na której prawdopodobną rolę w życiu mężczyzn byłaby skazana. Dążenie do celu, ambicja nie jest grzechem, choć  niegodne metody realizacji marzeń, celów już tak.