Odpowiedź :
Rok obrzędowy czyli kalendarz obrzędów i zwyczajów związany z rokiem liturgicznym oraz ze świętami pochodzenia przedchrześcijańskiego jest odmienny w różnych regionach Polski. Na Podkarpaciu przybrał on wyjątkowo specyficzną formę ze względu na funkcjonujące tu wyznanie rzymskokatolickie, greckokatolickie i prawosławne.
Obrzędy i zwyczaje doroczne podobnie jak w przypadku innych dziedzin kultury wcześniej zaginęły w warstwach elitarnych, najdłużej natomiast utrzymały się na wsi, gdyż tutaj najlepiej funkcjonował przekaz ustny i kultywowanie „dawnych czasów”. Jednak i tutaj po II wojnie światowej wiele obrzędów i zwyczajów zanikło. Udaje się je odtworzyć etnografom dzięki zapiskom badaczy kultury ludowej np. Wincentego Pola czy Oskara Kolberga oraz wspomnieniom żyjących osób pamiętającym przedwojenne czasy. Obrzędy ludowe o tradycji przedchrześcijańskiej to przede wszystkim świętowanie zmian pór roku.
Mało znany jest na Podkarpaciu zwyczaj topienia zimy, kukły zwanej w niektórych regionach Polski marzanną lub śmiercichą.
Znacznie bardziej popularne były zwyczaje związane z „sobótką” zwaną też nocą Kupały przypadająca w wigilię świętego Jana. Jak świętowano sobótki na Podkarpaciu najdokładniej możemy się dowiedzieć z opisu Wincentego Pola, który w „Obrazach z życia i natury” przedstawił to święto w zamieszkałej przez Łemków Rzepedzi. W podobny sposób świętowano sobótki w całej Ziemi Sanockiej. Dzieci i pastuchy przygotowywały przed wieczorem ogromny stos drewna. Wieczorem schodzili się tam pozostali mieszkańcy wsi. Po zmierzchu zapalano stos. Kobiety śpiewały pieśni, weselono się dopóki stos nie zaczął przygasać. Wówczas pędzono przez ten ogień bydło, skakali przezeń młodzi chłopcy. W sobótki puszczano także wianki. Było to połączone z małżeńskimi wróżbami. Gdy dwa wianki złączą się, zwiastowało to zamążpójście. Każdy wianek wyróżniał się czymś szczególnym aby można go było rozpoznać. Popularna była wiara, że o północy zakwita paproć i kto ten kwiat zerwie zapewni sobie szczęście i fortunę. Oprócz ognisk palono rodzaj pochodni z kiczek słomy z dachu lub szmat oblanych ropą osadzanych na długich kijach czasem na łańcuchach, aby można nimi było „wywijać”. Pochodnie te nazywano kropoce, ożogi lub mace. Na Łemkowszczyźnie kobiety wrzucały do ogniska święcone ziele, co miało zapewnić urodzaj. Przed pójściem na sobótkę wygaszano ogień w piecach, aby po powrocie rozpalić go głowniami z ogniska.
Obrzędy i zwyczaje doroczne podobnie jak w przypadku innych dziedzin kultury wcześniej zaginęły w warstwach elitarnych, najdłużej natomiast utrzymały się na wsi, gdyż tutaj najlepiej funkcjonował przekaz ustny i kultywowanie „dawnych czasów”. Jednak i tutaj po II wojnie światowej wiele obrzędów i zwyczajów zanikło. Udaje się je odtworzyć etnografom dzięki zapiskom badaczy kultury ludowej np. Wincentego Pola czy Oskara Kolberga oraz wspomnieniom żyjących osób pamiętającym przedwojenne czasy. Obrzędy ludowe o tradycji przedchrześcijańskiej to przede wszystkim świętowanie zmian pór roku.
Mało znany jest na Podkarpaciu zwyczaj topienia zimy, kukły zwanej w niektórych regionach Polski marzanną lub śmiercichą.
Znacznie bardziej popularne były zwyczaje związane z „sobótką” zwaną też nocą Kupały przypadająca w wigilię świętego Jana. Jak świętowano sobótki na Podkarpaciu najdokładniej możemy się dowiedzieć z opisu Wincentego Pola, który w „Obrazach z życia i natury” przedstawił to święto w zamieszkałej przez Łemków Rzepedzi. W podobny sposób świętowano sobótki w całej Ziemi Sanockiej. Dzieci i pastuchy przygotowywały przed wieczorem ogromny stos drewna. Wieczorem schodzili się tam pozostali mieszkańcy wsi. Po zmierzchu zapalano stos. Kobiety śpiewały pieśni, weselono się dopóki stos nie zaczął przygasać. Wówczas pędzono przez ten ogień bydło, skakali przezeń młodzi chłopcy. W sobótki puszczano także wianki. Było to połączone z małżeńskimi wróżbami. Gdy dwa wianki złączą się, zwiastowało to zamążpójście. Każdy wianek wyróżniał się czymś szczególnym aby można go było rozpoznać. Popularna była wiara, że o północy zakwita paproć i kto ten kwiat zerwie zapewni sobie szczęście i fortunę. Oprócz ognisk palono rodzaj pochodni z kiczek słomy z dachu lub szmat oblanych ropą osadzanych na długich kijach czasem na łańcuchach, aby można nimi było „wywijać”. Pochodnie te nazywano kropoce, ożogi lub mace. Na Łemkowszczyźnie kobiety wrzucały do ogniska święcone ziele, co miało zapewnić urodzaj. Przed pójściem na sobótkę wygaszano ogień w piecach, aby po powrocie rozpalić go głowniami z ogniska.