Sławieńskiego prześladował pech. Zmagał się on z przeciwnościami losu i wszędzie spotykały go niepowodzenia niepozwalające zostać dłużej w jednym miejscu.
Jego farmę zniszczyła susza.
Warsztat kowalski spłonął w pożarze miasta.
Statki, na których pływał, zatonęły.
Został okradziony przez wspólnika, z którym prowadził fabrykę cygar.
Cudem uszedł z życiem po tym, jak złapali do Indianie w Górach Skalistych.
Utracił posadę latarnika, w wyniku nimi zapalenia latarni.