Odpowiedź :
Dawno temu, gdy ludzie jeszcze nie mieli prądu ani światła, nie wiedzieli jak pracować w nocy dlatego tego nie robili, gdzie każda minuta dnia była bezcenna. Wśród normalnych zapracowanych ludzi, żyła Polica, dziewczynka z nieziemską urodą, nikt nie wiedział gdzie mieszkała ani czy ma rodziców? Miała jasne długie włosy sięgające jej do kolan, piegi i niebieskie oczy. Niedawno skończyła 13lat. Nie chodziła do szkoły i nie posiadała dużej wiedzy przez to była dość nie lubiana. Dokuczali jej na każdym kroku, więc jedyną dobrą porą na spacery była noc, ciemna noc która mogłaby przerazić nie jedną osobę, jednak nie Police, była odważna nikt naprawdę nie wiedział ile przeszła.
W miejscowości rządził jeden burmistrz miał żonę i dwójkę nieznośnych , jak uważała to Polica, dzieci. Były mniej więcej jej rówieśnikami, o kilka lat młodsi, dwaj chłopcy którzy zawsze dawali jej popalić. Burmistrz powinien zainteresować się losami dziewczynki pomyślicie, ale jednak nie, nie był dobrym burmistrzem, jedyne co go interesowało to jego finanse i obgadanie każdego od lewej do prawej. Było wiele ludzi którzy potrzebowali pomocy, tak samo jak zwierząt. Wszyscy przejmowali się tylko sobą i swoimi rodzinami. Jednak Polica, miała dobre serce.
Gdy nastawała noc dziewczynka chodziła po domach zostawiając pod oknem pieniądze dla każdego potrzebującego na poranne zakupy. Ale skąd ona miała pieniądze? Jej rodzice gdy zginęli w wypadku samochodowym, zostawili w domu kufer z pieniędzmi, nie wiedziala co z nimi zrobić, sama miała wystarczającą ilość pieniędzy. Nie chciała aby ktoś dowiedział się co robi, nie wiele osób o tym wiedziało, zachowywali to w tajemnicy wiedzieli że gdyby burmistrz się o tym dowiedział nie byłby zadowolony i kazałby Policii oddać wszystkie pieniądze.
-Dlaczego nam to dajesz?- Pytali się ludzie. Byli wdzięczni za jej pomoc. Dziewczynka nic nie odpowiadała, zazwyczaj chodziła w dużej bluzie i kapturze aby nikt jej nie rozpoznał.
Ludzie wiedzieli że ma dobre serce.
-patrzcie kto idzie!- Pewnego dnia krzyknął jeden z chłopaków , synów burmistrza. Podeszli ,,gromadką,, do dziewczynki zdejmując jej kaptur z głowy plując na twarz. Chociaż byli mniejsi od niej, dziewczynka bała się ich. Szybkim krokiem zaczęła uciekać, jednak poczuła na swojej twarzy zimno i mocne uderzenie, jeden z braci podstawił jej nogę, upadła na zimny beton prawdopodobnie łamiąc swój nos. Przyśpieszyła i z łzami w oczach wróciła do swojego bardzo małego domku mieszczącego się obok lasu. Czekała aż nastanie zmrok , dzisiaj musiała nakarmić kilka bezdomnych piesków które widziała ostatnio, wyglądały tragicznie
-Dlaczego na świecie jest tyle nienawiści- To pytanie dręczyło ją od kilku dobrych lat
Postanowiła się położyć i zasnęła.
Otworzyła oczy, było bardzo ciemno. Wstała i wyszła z domku biorąc potrzebne rzeczy, szła drogą czując czyjś wzrok na sobie jednak nie przejęła się tym zbytnio. Poczuła zapach spalenia? Odwróciła swój wzrok w lewo, zobaczyła dom który stanął w płomieniach. Paliła się najwyraźniej tylko część domu, a dokładniej góra.
-Dom burmistrza?- Pomyślała
Podbiegła tam szybko, zobaczyła dużo ludzi którzy zebrali się obok domu, czy nikt nie miał zamiaru wejść i pomóc? Żona burmistrza wraz z nim wybiegli z domu , byli lekko poparzeni jednak górował u nich strach. Krzyczeli coś
-Nasi synowie!- Tam zostali!- Na górze- Polica usłyszała nie wyraźne słowa jednak złączyła je w całość. Wbiegła do domu okrywając się kapturem. Ludzie mieli zdziwione miny.
Polica szukała schodów w palącym się domu. Właściwie dlaczego ratowała chłopców którzy od zawsze jej dokuczali? Usłyszała płacz z pokoju. Jeden z chłopaków stał przy drzwiach. Wzięła go za ręke prowadząc szybkim krokiem do wyjścia. Stanał przed nimi duża wala ognia którą zwinnie ominęli. Wiedziała że jest już blisko wyjścia , ciężko się jej oddychało jednak wiedziała że musi iśc po kolejnego z chłopców, byli blisko wyjścia puściła chłopaka wprost w drzwi. Ten wybiegł od razu w ramiona matki. Drugi z braci. Poszła po niego, nie wiedziała czy wróci
Mijała minuta po minucie, godzina, dwie, ludzie zgaszali powoli płomienie domu , wiedzieli że dzieci już nie żyją.
Cała wioska była wstrząśnięta tą sytuacją. Tak samo burmistrz który zdał sobię sprawę co właściwie robił przez te lata. Stracił syna, jednak większość ludzi opłakiwała śmierć Policy. Chcieli aby miasto nazwano na jej cześć , tak też uczyniono i powstały
Za Police , ZAPOLICE
KONIEC