Spotykasz Stasia i Nel wybierasz się z nimi w podróż po afryce napisz opowiadanie o tym jak było na podróży po afryce PLIS MAM NA JUTRO!!!!!! DAJE NAJ a ps. too musi liczyć 180 słów

Odpowiedź :

Odpowiedź:

Dziś strasznie padało. Odbyliśmy długą wędrówkę w poszukiwaniu miejsca, gdzie moglibyśmy przeczekać porę deszczową. Wreszcie Staś znalazł coś, co idealnie się nadaje. To ogromne drzewo, puste wewnątrz, chyba baobab. Ale jak chciałam wejść i zobaczyć, jak wygląda w środku, to Staś mi nie pozwolił. Zatrzymał mnie przed "drzwiami" i wyjaśnił, że drzewo może mieć swoich mieszkańców np. skorpiony, pająki, węże i inne takie, wrr! Jeżeli oni sobie wyobrażają, że ja tam teraz wejdę, to chyba totalnie zgłupieli. Jak tylko Kali wrzucił do środka dymiący kawałek drewna, to wypełzło mnóstwo wstrętnego robactwa. Ale przecież coś jeszcze mogło zostać w środku... a fe! A Staś tam wchodzi...! Ojej!

Wnętrze naszego "domu" jest całkiem przytulne, dym już prawie uleciał i da się oddychać. Na zewnątrz robi się ciemno. To był bardzo męczący dzień, pełen wrażeń. Jestem już taka zmęczona, że chyba wezmę przykład z Nel i też położę się spać.

KOLEJNY DZIEŃ

Wreszcie mogłam wziąć kąpiel, bo niedaleko baobabu jest rzeka. Woda co prawda okropnie zimna, ale za to orzeźwiająca i dobrze budzi, jak się jest rano zaspanym. Staszek i Kali byli na polowaniu. Jak wróciłam do Krakowa (tak się nazywa nasze drzewo), to zobaczyłam, że upolowali antylopę. Kali był taki uradowany, że mamy zapas dobrego jedzenia, że aż skakał ze szczęścia. Ja też się cieszę, że nie będziemy głodni, chociaż nie przepadam za surowym mięsem...

TYDZIEŃ PÓŹNIEJ

Codziennie to samo - zebra na obiad. A ja jestem bardzo, bardzo śpiąca od rana do wieczora.

JESZCZE TYDZIEŃ PÓŹNIEJ

Dziś był niezwykle ciekawy dzień. Rano Nel usłyszała trąbienie dochodzące jakby z wąwozu, który znajduje się niedaleko. Poszła tam razem ze "Stesem" i odkryła... słonia! Ten biedny olbrzymi zwierzak był uwięziony przez wielkie głazy, które spadły i zamknęły wyjście z wąwozu. Okazało się, że tak strasznie trąbił, bo był głodny. Biedak musiał tam siedzieć już bardzo długo. Nel rozkazała Stachowi go uwolnić. Karmiliśmy go wszyscy razem. Kali skakał po drzewach jak małpka i zrzucał owoce, Mea je łapała i podawała Stasiowi, a on przynosił je mnie i Nel. Zrzucałyśmy owoce, one się staczały na dno do naszego słonia, a on pałaszował je ze smakiem i ciągle trąbił o jeszcze! Chyba mu bardzo smakowało, tylko że teraz musimy go karmić codziennie. Ojej, co to będzie?!

DZIEŃ PÓŹNIEJ

Miałam rację. Teraz co dzień chodzimy do słonia, żeby go karmić. Kali nawet już się nie złości, że od razu go nie zabiliśmy. Sądzi, że go tuczymy, żeby to zrobić później, jak będzie tłustszy.

DWA DNI PÓŹNIEJ

Nel dziś rano zniknęła. Staś bardzo się zmartwił, bo długo jej szukaliśmy, ja zresztą też miałam czarne myśli. W końcu znaleźliśmy tą dziewczynę. Okazało się, że poszła odwiedzić swojego przyjaciela słonia i tylko się zaśmiewała, gdy on ją kołysał na trąbie. Ten ośmioletni szkrab jest niesamowity!