Proszę odpowiedzieć na pytania znajdujące się pod tekstem źródłowym
31. Dzieje pierwszej krucjaty – relacja anonimowa
[...] Rajmund hrabia z kraju Świętego Idziego [hrabia Tuluzy] na cztery dni przed końcem listopada doszedł do miasta Marry, gdzie zgromadzało się mnóstwo Turków, Saracenów i Arabów, i innych pogan, a on zaatakował ich zaraz nazajutrz. Wkrótce potem Bomund ze swoimi oddziałami połączył się z wojskiem chrześcijańskich hrabiów, co miało miejsce w niedzielę. Zaraz następnego dnia zaatakowali miasto, i to z taką gwałtownością i siłą, że drabiny przystawiano wprost do murów, ale siły pogan były tak wielkie, że tego dnia nie mogli ich pokonać, ani osłabić.. Wodzowie widząc, że nie zdołają nic zrobić i że na darmo wysilają się, polecili Rajmundowi wznieść wieżę drewnianą, silną i wysoką [...] ustawioną na czterech kołach. Na najwyższym piętrze znalazło się wielu rycerzy oraz Edward Odważny, który głośno zaczął grzmieć w trąbę. Niżej usadowieni byli rycerze zbrojni i ci pchnęli wieżę aż pod mury obok jednej z baszt. Widząc to poganie zaraz przysposobili machinę wyrzucającą duże kamienie na ową ruchomą wieżę i to tak skutecznie, że prawie wszyscy nasi rycerze zostali zabici. Rzucali także na wieżę ognie greckie z myślą, że ją podpalą i zniszczą. [...] Nasi rycerze, jacy znajdowali się na najwyższym piętrze rzucali olbrzymie kamienie na obrońców murów. Trafiali tak w tarcze tych co stali na murach, że nieprzyjaciele razem z tarczami padali w tył do miasta, ranni śmiertelnie. Walka trwała. Inni przytwierdzali do swych włóczni wstęgi z herbami i za pomocą włóczni i bosaków próbowali ściągać nieprzyjaciół z murów ku sobie. I tak walczono do wieczora. Tymczasem opór pogan był tak silny, żę nasi nie mogli uczynić postępu. [...] Podczas kiedy dzielni żołnierze pozostając na murach wstrzymywali ataki, ci co byli na wieży oblężniczej podkopywali mur miasta. Saraceni widząc, że zwalą mur, pod wpływem strachu cofnęli się i uciekli w głąb miasta. Tymczasem Bomund przez tłumacza oświadczył starszyźnie Saracenów, aby oni z kobietami i dziećmi, i swym dobytkiem zgromadzili się wokół bramy, za co obiecał zachować ich przy życiu. I tak nasi dostali się do miasta, a co który naszedł z dóbr w domach i w oficynach, to zabrał na własność. Gdy nastał dzień, gdziekolwiek znaleźli wroga, mężczyznę czy kobietę, mordowali ich. Nie było zaułka w mieście, gdzie nie leżałby trup saraceński, i z trudnością szło się ulicami tak, by nie napotkać zwłok. Następnie Bomund wszystkim, którym kazał się zgromadzić w wielkiej hali, odebrał rzeczy, jakie posiadali, złoto srebro i ozdoby, jednych zaś zabił, innych odesłał do Antiochii, by ich sprzedać w niewolę.
1. Wymień strony tego konfliktu
2. Jakimi metodami posługiwali się walczący?
3. Jaki los spotkał mieszkańców miasta?