Podobno każdy jest kowalem własnego losu. Tak właśnie myślała Marta, kiedy wychodziła spóźniona do szkoły. Dobrze wiedziała, że teoretycznie powinna była się spóźnić (była 7:55, podczas gdy lekcje zaczynały się od 8:00), ale nie wierzyła ślepo losowi. Wczorajszym wieczorem przeczytała w jednej z gazet swój horoskop, który mówił, że czeka ją pechowy dzień. Nie bała się przeznaczenia, gdyż wierzyła, że los się do niej uśmiechnie. Wzięła więc przeznaczenie na swoją korzyść i zamiast biec - szła spacerkiem. Zostawiona przez poranny autobus na pastwę losu, była zmuszona pójść piechotą. Niestety, to igranie z przeznaczeniem przysporzyło jej kłopotów. Nie dosyć, że musiała odpowiadać z 3 ostatnich lekcji na języku polskim, to jeszcze dostała uwagę za spóźnienie. Masz ci los!