Odpowiedź :
Któregoś dnia Ja i Monia spiknęłyśmy sie na jumpie u Gumaka. Wylukałyśmy sie po 2 latach od końca budy. Długo gadałyśmy i dużo piłyśmy. Po jumpie Monia zapytała czy może sie u mnie przekimać bo stara codziennie jej truje. Ja jako dobra psiapsióła zgodziłam sie.Dla mnie to luzz, chociaż zrobiłyśmy następnego dnia impree. To dopiero był jump. Obrzygane ściany, piwo porozlewane. Było super.Cztery kumpele zaszły w ciążę, do dziś nie wiedzą jak i z kim. Dopiero była siara jak starzy wrócili na chate. Ojciec sie załamał ale luzz, dla mnie to jak dla Bolka. Tej imprezy nie zapomni napewno nikt ,a ślad od rzygów na ścianie zostanie aż do następnego malowania.
hee... troche takie dziwnee :):*
hee... troche takie dziwnee :):*
- I jak było na imprezie? - usłyszałam.
- Fajnie było. Wszyscy rzygali.
ogólnie u Elki zawsze jest zajefajnie. Skitraliśmy browary i było w dechę. Niestety tylko na chwilę, bo kiedy jej starzy wbili się na imprę, nie było już tak kolorowo. "No bomba!" - pomyślałam. Nie dosyć, że wywąchali browary, to jeszcze grozili, że wezwą psy, jeśli znajdą marychę albo herę. Maciek wtedy nieźle pojechał, bo był i tak nieźle najarany.
- palcie trampy frajerzy!
Impra skończyła się natychmiast, ale i tak obczailiśmy klimat i wśród śmiechów i chichów pojechaliśmy do baru całą paczką. przez całą drogę paliliśmy gumy. Żyć nie umierać!
Powiem bez ściemy, że przez jakąś godzinkę było lajtowo. kesz był, tylko jakieś nachlane różowe lolity przylepiły się do nas i nie chciały słuchać, że my nie lesby.
"Hello! Jestem hetero!" - krzyknęłam.
Wkurzyły mnie te panny, a zwłaszcza, że sama jestem laską.
Dałam focha Marcie, bo nie chciała mi oddać swojej działy bro. Dostałam wnerwa i poszłam piechotą do chaty. Nie ukrywam, że porządnie się zataczałam, ale udało się! już chyba nie pójdę więcej na żadną imprezkę, bo niezłego miałam później kaca.
Wszystko, o czym tutaj napisałam, to oczywiście nieprawda ;P
- Fajnie było. Wszyscy rzygali.
ogólnie u Elki zawsze jest zajefajnie. Skitraliśmy browary i było w dechę. Niestety tylko na chwilę, bo kiedy jej starzy wbili się na imprę, nie było już tak kolorowo. "No bomba!" - pomyślałam. Nie dosyć, że wywąchali browary, to jeszcze grozili, że wezwą psy, jeśli znajdą marychę albo herę. Maciek wtedy nieźle pojechał, bo był i tak nieźle najarany.
- palcie trampy frajerzy!
Impra skończyła się natychmiast, ale i tak obczailiśmy klimat i wśród śmiechów i chichów pojechaliśmy do baru całą paczką. przez całą drogę paliliśmy gumy. Żyć nie umierać!
Powiem bez ściemy, że przez jakąś godzinkę było lajtowo. kesz był, tylko jakieś nachlane różowe lolity przylepiły się do nas i nie chciały słuchać, że my nie lesby.
"Hello! Jestem hetero!" - krzyknęłam.
Wkurzyły mnie te panny, a zwłaszcza, że sama jestem laską.
Dałam focha Marcie, bo nie chciała mi oddać swojej działy bro. Dostałam wnerwa i poszłam piechotą do chaty. Nie ukrywam, że porządnie się zataczałam, ale udało się! już chyba nie pójdę więcej na żadną imprezkę, bo niezłego miałam później kaca.
Wszystko, o czym tutaj napisałam, to oczywiście nieprawda ;P