Odpowiedź :
Na wysokiej dolinie był umiejscowiony zamek. W owym zamku odbywały się imieniny hrabiego, który zwał się Gotfryd. Był spokojnym mężczyzną w podeszłym wieku. Miał długą siwą brodę oraz wiele ran na ciele, gdyż był w młodości żołnierzem. Wypełnił wiele misji, uratował wielu ludzi, zawsze stawiał dobro innych ponad własne. Był altruistą i przez to stracił oko. Przeszedł na emeryturę i prowadził spokojne życie. Kiedy zegar wybił godzinę dwunastą do drzwi zapukali pierwsi goście. Byli to leśniczy Alojzy i Amerykanin Robert – bliscy przyjaciele Gotfryda. Następnie do drzwi ponownie zapukali kolejni goście. Po kilkunastu minutach cała sala była już zatłoczona. W owym pomieszczeniu zrobiło się strasznie duszno. Hrabia zaczął tracić oddech. Nie wiedział, co ma zrobić. Zdjął z siebie sweter i klapki i pobiegł do piwnicy, gdzie znajdowało się jego laboratorium. Było ono strasznie tajemnicze i groźne. Na ścianie widniał obraz konia depczącego węża. Tuż obok archiwum znajdowały się dwie pary skrzypiec. Były one ze sobą połączone i dawały obraz nożyczek.
Hrabia usiadał na fotelu i nabierał głębokie oddechy. Jednakże jego stan nie zaczął się polepszać. Postanowił się czegoś napić. Pod ręką miał tylko kakao. Ten trunek również nie poprawił jego stanu zdrowotnego. Zaniepokojeni goście zniknięcie Gotfryda zaczęli go szukać. Kiedy go znaleźli był już nie przytony. Zabrali go do szpitala. Pobył tam kilka dni po czym został skierowany do sanatorium na kuracje. Nie spodobało się to hrabiemu. Cóż jednak mógł na to poradzić
Hrabia usiadał na fotelu i nabierał głębokie oddechy. Jednakże jego stan nie zaczął się polepszać. Postanowił się czegoś napić. Pod ręką miał tylko kakao. Ten trunek również nie poprawił jego stanu zdrowotnego. Zaniepokojeni goście zniknięcie Gotfryda zaczęli go szukać. Kiedy go znaleźli był już nie przytony. Zabrali go do szpitala. Pobył tam kilka dni po czym został skierowany do sanatorium na kuracje. Nie spodobało się to hrabiemu. Cóż jednak mógł na to poradzić