Pojawia się widmo , nikt się nie rusza ,a świece zgasły . Liście na drzewach zaczynają się poruszać a drzewa kołysać .Wszyscy przybierają straszna , niepokojącą minę jakby mówili : "I co teraz... " . Prowadzący obrzędy wygania widmo wyglądające jak przeźroczysta czarna płachta , na której nie można wyróżnić twarzy . Przy sobie trzyma kosę , z której ocieka mocno czerwona krew i spada rozpryskując się na ołtarz .
Nikt nie wie co robić , czy uciekać czy zostać . Ja sam/a czuję się strasznie , aż widzę jak na mojej skurzę pojawia się gęsia skórka której nigdy nie miałem/am .
Poprawione , napisz czy może być .