Artykuł do gazetki szkolnej na temat "ludzie inni niż wszyscy"
Pilnie.


Odpowiedź :

Ach, te czasy! Dookoła wszyscy krzyczą i klną. Dziewczyny chodzą ubrane na czarno i jeszcze ten wyzywający makijaż. Gdzie się podziały zwiewne sukienki...? Romantyczne spacery... Nie ma. Nie teraz.

Ciepły wieczór.
Umówiłam się z koleżanką na spacer. Szkoda wakacji na siedzenie w domu. Ubrałam białą, koronkową spódniczkę i niebieską bluzkę. Moje kręcone włosy puściłam wolno. Czekając na przyjaciółkę przyglądałam się sobie. Nieuleczalna romantyczka... Nie bez powodu nawet w szkole wołają na mnie "aniołek". Przyszła. Ubrana w poszarpane dżinsy i czarną koszulkę. Mocny makijaż i uśmiech na ustach. Na mój widok wybuchnęła śmiechem : "Justyś! To my idziemy pod szkolę czy na bal?". Poczułam się jak idiotka. Wykrztusiłam, że dopiero wróciłam od rodziny i nie zdążyłam się przebrać. Skoczyłam do pokoju, ubrałam czarne sztruksy i jakąś koszulkę. Zeszłam do niej. Powitał mnie okrzyk :" No! Prawdziwa Justyna!". A ja czułam się jak w klatce. Nie poznałam siebie w lustrze... Gdzie jest Aniołek...? Poszłyśmy. Spotkałyśmy kilka grup punków i innych subkultur. Nie mam nic do nich. Przyglądałam się im i zastanawiałam się, czemu lubią właśnie taki styl. Szczególnie dziewczyny. Nic dziewczęcości... Ale, cóż… Pod szkołą siedziało mnóstwo ludzi. Zaczęłam namawiać koleżankę, żebyśmy tam nie szły. Ale była nieugięta. Na ławkach wszyscy palili fajki, skręty... wszystko... Nie mogłam na to patrzeć. Spotkałyśmy kolegę. Dużo starszego. Wyciągnął paczkę fajek. Odmówiłam. Wszyscy zaczęli się ze mnie śmiać. Miałam łzy w oczach. Poszłam stamtąd. Przyjaciółka została. Przystosowała się do towarzystwa. Wracałam płacząc. Myślałam, że ludzie, którzy wzbudzają kontrowersję i zawsze kłócą się o to, że nie są tolerowani zrozumieją inność. Największa pomyłka.