Odpowiedź :
Według mnie autorka Ruth Benedict miała na myśli to, iż każdy z nas jest grzeszny i nikt nigdy nie miał spojrzenia czystego, które przemawiałoby samym dobrem, czystością i chęcią pomocy. Każdy z nas ma jakieś czyny na sumieniu, błędy, które popełnił i nawet na najświętszego człowieka zawsze znajdzie się jakiś haczyk.
Ja rozumiem to zdanie pod wieloma aspektami. Można to rozumieć tak jak podejrzewam rozumiała to autorka, ale również można odnieść się do mężczyzn, którym nieczysty wzrok bardzo często spoczywa na atrakcyjnych kobietach. Także my nie jesteśmy im winne, choć przejawiamy to w zdecydowanie mniejszym stopniu.
Dla religii zaś może to oznaczać nieczyste myśli, myśli grzeszne, wymagające spowiedzi. I mogą dotyczyć grzechu pierworodnego, którymi obdarzyli nas Adam i Ewa.
Myślę jednak, że najbardziej brane pod uwagę tutaj jest to, iż ludzie nie patrzą zazwyczaj na dobro i bezinteresowność w stosunku do drugiej osoby, lecz na korzyści, zyski jakie z tego będą mieć. Oczywiście tego nie da się wyplenić i to pozostanie w naszej naturze na długi, długi czas.
Ja rozumiem to zdanie pod wieloma aspektami. Można to rozumieć tak jak podejrzewam rozumiała to autorka, ale również można odnieść się do mężczyzn, którym nieczysty wzrok bardzo często spoczywa na atrakcyjnych kobietach. Także my nie jesteśmy im winne, choć przejawiamy to w zdecydowanie mniejszym stopniu.
Dla religii zaś może to oznaczać nieczyste myśli, myśli grzeszne, wymagające spowiedzi. I mogą dotyczyć grzechu pierworodnego, którymi obdarzyli nas Adam i Ewa.
Myślę jednak, że najbardziej brane pod uwagę tutaj jest to, iż ludzie nie patrzą zazwyczaj na dobro i bezinteresowność w stosunku do drugiej osoby, lecz na korzyści, zyski jakie z tego będą mieć. Oczywiście tego nie da się wyplenić i to pozostanie w naszej naturze na długi, długi czas.