Odpowiedź :
Jakiś czas temu na placu Kilińskiego wyrosło – jak to ujął jeden z internautów – „Coś wycięte z blachy chromo-niklowej na obrabiarce typu CNC”. Autorem tego dzieła jest firma „Art Fountains„, na ich stronie internetowej możemy przeczytać: „Obserwując ludzi w autobusach, pociągach oraz korkach ulicznych, widząc ciągłą frustrację, zmęczenie i ogólne zniechęcenie do życia, postanowiliśmy tworzyć rzeczy, które przyniosą ludziom radość.” Niestety jedyne uczucia jakie wywołuje we mnie widok tej fontanny to smutek, zażenowanie, wstyd i złość.
Przez wiele lat patrzyłem na to piękne ale zaniedbane miasto z nadzieją, że jak tylko pojawią się pieniądze, Kalisz powróci do dawnej świetności. Okazuje się jednak, że pieniądze to nie wszystko. Powiatowość, małość, tandeta, kicz, brak szacunku dla historii i otoczenia – to stan ducha, przyzwyczajenie mieszkańców i władz miasta – swego rodzaju przyzwolenie na bylejakość.
Jeżeli w ratuszu nie ma nikogo z chociażby podstawowym wyczuciem estetyki (w co akurat jestem w stanie uwierzyć) to i tak nie tłumaczy dlaczego w mieście tego pokroju nie ma miejskiego architekta i plastyka, nie ma nawet miejskiego konserwatora zabytków! Niestety nasze władze nie przykładają wagi do takich „szczegółów”. Śmiem twierdzić, że jest to władza gminna, powiatowa, pozbawiona ambicji i nie mająca pojęcia o tym czym było, jest i mogłoby być to miasto. Jest to niestety nasza władza a więc odzwierciedla nasz stosunek do miasta – bierność jego mieszkańców. Ta nieszczęsna fontanna jest przykładem jak na naszych oczach Kalisz z miasta niegdyś pięknego, architektonicznie spójnego i z charakterem przeistacza się w powiatowy zlepek tandety, kiczu i bylejakości.
Pomijając już całkowicie stronę estetyczną tego przedsięwzięcia to nasze władze i tak słono przepłaciły. Jak łatwo można było sprawdzić na stronie internetowej firmy „Art Fountains” to za 5200zł* można stać się posiadaczem jednej takiej chromowo-niklowej „łepetyny” a nasze miasto zapłaciło za całość 210 tysięcy złotych! Zastanawia również fakt, że fontannę tej rangi i w centrum miasta, wykonuje firma zajmująca się produkcją wodotrysków ogrodowych. Mogli nam chociaż dorzucić kilka krasnali gratis.
Niestety to jeszcze nie koniec tego horroru. Ratusz zachęcony tym, że mieszkańcy Kalisza przyjmują każdy ochłap z entuzjazmem (no bo przecież „dobrze, że w ogóle coś robią”) szykuje kolejną niespodziankę – czerwony klinkier…
*Jeszcze jakiś czas temu na ich stronie internetowej znajdowały się ceny, obecnie cennik zniknął – pojawiły się za to zdjęcia fontanny „nastroje”.
Przez wiele lat patrzyłem na to piękne ale zaniedbane miasto z nadzieją, że jak tylko pojawią się pieniądze, Kalisz powróci do dawnej świetności. Okazuje się jednak, że pieniądze to nie wszystko. Powiatowość, małość, tandeta, kicz, brak szacunku dla historii i otoczenia – to stan ducha, przyzwyczajenie mieszkańców i władz miasta – swego rodzaju przyzwolenie na bylejakość.
Jeżeli w ratuszu nie ma nikogo z chociażby podstawowym wyczuciem estetyki (w co akurat jestem w stanie uwierzyć) to i tak nie tłumaczy dlaczego w mieście tego pokroju nie ma miejskiego architekta i plastyka, nie ma nawet miejskiego konserwatora zabytków! Niestety nasze władze nie przykładają wagi do takich „szczegółów”. Śmiem twierdzić, że jest to władza gminna, powiatowa, pozbawiona ambicji i nie mająca pojęcia o tym czym było, jest i mogłoby być to miasto. Jest to niestety nasza władza a więc odzwierciedla nasz stosunek do miasta – bierność jego mieszkańców. Ta nieszczęsna fontanna jest przykładem jak na naszych oczach Kalisz z miasta niegdyś pięknego, architektonicznie spójnego i z charakterem przeistacza się w powiatowy zlepek tandety, kiczu i bylejakości.
Pomijając już całkowicie stronę estetyczną tego przedsięwzięcia to nasze władze i tak słono przepłaciły. Jak łatwo można było sprawdzić na stronie internetowej firmy „Art Fountains” to za 5200zł* można stać się posiadaczem jednej takiej chromowo-niklowej „łepetyny” a nasze miasto zapłaciło za całość 210 tysięcy złotych! Zastanawia również fakt, że fontannę tej rangi i w centrum miasta, wykonuje firma zajmująca się produkcją wodotrysków ogrodowych. Mogli nam chociaż dorzucić kilka krasnali gratis.
Niestety to jeszcze nie koniec tego horroru. Ratusz zachęcony tym, że mieszkańcy Kalisza przyjmują każdy ochłap z entuzjazmem (no bo przecież „dobrze, że w ogóle coś robią”) szykuje kolejną niespodziankę – czerwony klinkier…
*Jeszcze jakiś czas temu na ich stronie internetowej znajdowały się ceny, obecnie cennik zniknął – pojawiły się za to zdjęcia fontanny „nastroje”.