Odpowiedź :
Mała dziewczynka umierała na chorobę, z której trochę wcześniej wyleczył się jej ośmioletni braciszek.
Lekarz odezwał się do chłopca:
- Tylko transfuzja ocali życie twojej siostrze. Czy jesteś gotów oddać jej swoją krew?
Oczy chłopczyka rozszerzyły się ze strachu. Zawahał się przez chwilę i w końcu powiedział:
- Dobrze, zrobię to.
W godzinę po transfuzji, chłopczyk zapytał z ociąganiem:
- Panie doktorze, proszę mi powiedzieć, kiedy umrę?
Dopiero wtedy lekarz zrozumiał chwilowy strach, jaki ogarnął dziecko po propozycji transfuzji. Chłopczyk myślał, że dając krew, oddaje siostrzyczce swoje życie...
Gdybym zapytał was, czy jest na świecie ktoś, za kogo oddalibyście życie, przypuszczalnie wymienilibyście swoich rodziców, swoje dzieci, mężów i żony. Łatwo się mówi "mógłbym zginąć za ciebie" gdy nie stoimy przed tym wyborem, ale pomińmy ten szczegół. Załóżmy, że jesteście na tyle odważni, by się poświęcić.
Mnie zastanawia jedno - czy sami siebie uważacie za godnych poświęcenia cudzego życia? Czy pozwolilibyście najbliższej osobie umrzeć za was?
Jeśli tak, to czy nie uważacie, że przez sam brak poszanowania dla ich życia przestalibyście być warci tego poświęcenia?
Wychodzi z tego prosty wniosek - poświęcanie za kogoś życia jest głupotą.
Nie ma osoby, za którą oddałbym życie. Ani za rodziców, ani za moją przyszłą żonę, ani za moje dzieci. I mam nadzieję, że nikt bliski nigdy nie wyrządzi mi krzywdy, oddając życie za mnie.
POZDRAWIAM MAM NADZIEJĘ ŻE CI TO POMORZE
Lekarz odezwał się do chłopca:
- Tylko transfuzja ocali życie twojej siostrze. Czy jesteś gotów oddać jej swoją krew?
Oczy chłopczyka rozszerzyły się ze strachu. Zawahał się przez chwilę i w końcu powiedział:
- Dobrze, zrobię to.
W godzinę po transfuzji, chłopczyk zapytał z ociąganiem:
- Panie doktorze, proszę mi powiedzieć, kiedy umrę?
Dopiero wtedy lekarz zrozumiał chwilowy strach, jaki ogarnął dziecko po propozycji transfuzji. Chłopczyk myślał, że dając krew, oddaje siostrzyczce swoje życie...
Gdybym zapytał was, czy jest na świecie ktoś, za kogo oddalibyście życie, przypuszczalnie wymienilibyście swoich rodziców, swoje dzieci, mężów i żony. Łatwo się mówi "mógłbym zginąć za ciebie" gdy nie stoimy przed tym wyborem, ale pomińmy ten szczegół. Załóżmy, że jesteście na tyle odważni, by się poświęcić.
Mnie zastanawia jedno - czy sami siebie uważacie za godnych poświęcenia cudzego życia? Czy pozwolilibyście najbliższej osobie umrzeć za was?
Jeśli tak, to czy nie uważacie, że przez sam brak poszanowania dla ich życia przestalibyście być warci tego poświęcenia?
Wychodzi z tego prosty wniosek - poświęcanie za kogoś życia jest głupotą.
Nie ma osoby, za którą oddałbym życie. Ani za rodziców, ani za moją przyszłą żonę, ani za moje dzieci. I mam nadzieję, że nikt bliski nigdy nie wyrządzi mi krzywdy, oddając życie za mnie.
POZDRAWIAM MAM NADZIEJĘ ŻE CI TO POMORZE
Mała dziewczynka umierała na chorobę, z której trochę wcześniej wyleczył się jej ośmioletni braciszek.
Lekarz odezwał się do chłopca:
- Tylko transfuzja ocali życie twojej siostrze. Czy jesteś gotów oddać jej swoją krew?
Oczy chłopczyka rozszerzyły się ze strachu. Zawahał się przez chwilę i w końcu powiedział:
- Dobrze, zrobię to.
W godzinę po transfuzji, chłopczyk zapytał z ociąganiem:
- Panie doktorze, proszę mi powiedzieć, kiedy umrę?
Dopiero wtedy lekarz zrozumiał chwilowy strach, jaki ogarnął dziecko po propozycji transfuzji. Chłopczyk myślał, że dając krew, oddaje siostrzyczce swoje życie...
Gdybym zapytał was, czy jest na świecie ktoś, za kogo oddalibyście życie, przypuszczalnie wymienilibyście swoich rodziców, swoje dzieci, mężów i żony. Łatwo się mówi "mógłbym zginąć za ciebie" gdy nie stoimy przed tym wyborem, ale pomińmy ten szczegół. Załóżmy, że jesteście na tyle odważni, by się poświęcić.
Mnie zastanawia jedno - czy sami siebie uważacie za godnych poświęcenia cudzego życia? Czy pozwolilibyście najbliższej osobie umrzeć za was?
Jeśli tak, to czy nie uważacie, że przez sam brak poszanowania dla ich życia przestalibyście być warci tego poświęcenia?
Wychodzi z tego prosty wniosek - poświęcanie za kogoś życia jest głupotą.
Nie ma osoby, za którą oddałbym życie. Ani za rodziców, ani za moją przyszłą żonę, ani za moje dzieci. I mam nadzieję, że nikt bliski nigdy nie wyrządzi mi krzywdy, oddając życie za mnie.
Lekarz odezwał się do chłopca:
- Tylko transfuzja ocali życie twojej siostrze. Czy jesteś gotów oddać jej swoją krew?
Oczy chłopczyka rozszerzyły się ze strachu. Zawahał się przez chwilę i w końcu powiedział:
- Dobrze, zrobię to.
W godzinę po transfuzji, chłopczyk zapytał z ociąganiem:
- Panie doktorze, proszę mi powiedzieć, kiedy umrę?
Dopiero wtedy lekarz zrozumiał chwilowy strach, jaki ogarnął dziecko po propozycji transfuzji. Chłopczyk myślał, że dając krew, oddaje siostrzyczce swoje życie...
Gdybym zapytał was, czy jest na świecie ktoś, za kogo oddalibyście życie, przypuszczalnie wymienilibyście swoich rodziców, swoje dzieci, mężów i żony. Łatwo się mówi "mógłbym zginąć za ciebie" gdy nie stoimy przed tym wyborem, ale pomińmy ten szczegół. Załóżmy, że jesteście na tyle odważni, by się poświęcić.
Mnie zastanawia jedno - czy sami siebie uważacie za godnych poświęcenia cudzego życia? Czy pozwolilibyście najbliższej osobie umrzeć za was?
Jeśli tak, to czy nie uważacie, że przez sam brak poszanowania dla ich życia przestalibyście być warci tego poświęcenia?
Wychodzi z tego prosty wniosek - poświęcanie za kogoś życia jest głupotą.
Nie ma osoby, za którą oddałbym życie. Ani za rodziców, ani za moją przyszłą żonę, ani za moje dzieci. I mam nadzieję, że nikt bliski nigdy nie wyrządzi mi krzywdy, oddając życie za mnie.