Był piękny, słoneczny dzień. Promienie słońca wkradające mi się przez okno mocno świeciły mi w oczy.
- tak to dziś ! - pomyślałam. Dzisiaj były moje urodziny, a moim prezentem była podróż na marsa. Od zasze interesowałam się astronomią. Zawsze zadziwiały mnie te małe migające gwiazdki, które w rzeczywistości są takie duże. Szybko wstałam, ubrałam się i zbiegłam na dół. Wszyscy już na mnie czekali. Zdmuchnęłam świeczki i dostałam górę prewntów.
- o 16 wyruszamy- powiedział mój tata. Nie mogłam się doczekać. Serce biło mi jak szalone. Czas mi się wydłużał. Myślałam, że wskazówki zegara się cofają, a nie idą w przód. Wycieczka na Marsa zbliżała się. Poszłam do swojego pokoju po aparat i szybko pomaszerowałam do odrzutowca.
-dziesięć, dziewieć, osiem... - odliczaliśmy do startu. Kiedy wystartkowaliśmy, zrobiłam sobie kilka zdjęć z wyrazem szczęścia na mojej twarzy. Nim się obejrzałam byliśmy już na miejscu. Wyszłam na zewnątrz. Bardzo mi się podoba ta planeta. Jest tyle miejsca do zabawy! To jest mój najszczęśliwszy dzień w całym życiu.
Proponuje coś jeszcze dopisać ;)