napisz list do przyjaciela opowiedz w nim o historii która przydarzyła się ikarowi (jesteś dedalem)

(mit o Dedalu i Ikarze)
Mit do przeczytania


Kiedyś to wynalazcy mieli fajne życie - nic przecież jeszcze nie było wynalezione! [...]

A wiecie, kto wynalazł pierwszą siekierę na świecie? Dedal. A piłę? Też Dedal.

Dedal to w ogóle był zdolny facet. Nie dość, że wynalazca, to na dodatek rzeźbiarz i architekt. Architekt, czyli ktoś, kto projektuje różne budynki i - dajmy na to mosty. Co robi rzeźbiarz, nie muszę pewnie tłumaczyć. - Po prostu rzeźbi. Z tym, że rzeźby Dedala były doskonałe. Gdy pewnego razu wyrzeźbił posąg, który miał stanąć w świątyni, kapłani na wszelki wypadek związali go łańcuchami - aby nie uciekł. [...]

W momencie, gdy rozpoczyna się ta historia, Dedal mieszka wraz z synem, Ikarem, na wyspie Kreta. Dobrze im się tu powodziło, bo król Krety, Minos, niezwykle sobie cenił kunszt (talent) Dedala - wielekroć już korzystał z jego pomysłowości. A jednak Dedal marzył, aby pożegnać gościnną wyspę i po wrócić do rodzinnych Aten. Tyle lat przebywał już poza swym ukochanym miastem, nie widział bliskich i przyjaciół! Ale Minos nie chciał, aby Dedal opuścił jego królestwo. Dlaczego? A któryż władca pozbywałby się chętnie tak zdolnego człowieka?! W pewnym więc sensie zarówno Dedal, jak i jego syn. Ikar, byli niewolnikami króla Minosa. A jeżeli nie można robić tego, na co ma się ochotę, to nie cieszą ani zaszczyty, ani bogactwa.

- Mam pewien kłopot - powiedział któregoś razu król Minos, stając przed Dedalem. - Musimy coś zrobić z Minotaurem... Minotaur był straszliwym potworem, nękającym w tym czasie mieszkańców Krety. Już sam jego widok budził strach. [...] - Nie możesz wysłać żołnierzy i po prostu zgładzić potwora? - zapytał Dedal.

Nie mogę - wzruszył ramionami Minos. (Plotka głosiła, że Minotaura urodziła żona Minosa i prawdopodobnie z tego właśnie względu król nie chciał go zabić).

Władca Krety nie mógł jednak pozwolić, aby potwór bezkarnie buszował po jego królestwie. Wspólnie z Dedalem obmyślili, że trzeba wybudować po tężny labirynt. Uwięzi się Minotaura w środku - myślał Minos. - A jeśli ktoś będzie na tyle głupi, by wchodzić do labiryntu, to trudno, jego sprawa.…..

- Jeśli zbuduję labirynt, będę mógł wyjechać do Aten? - zapytał Dedal. - Porozmawiamy o tym później - mruknął wymijająco Minos.

Nie minęło kilka miesięcy i ogromny labirynt był gotowy. [...]

- Kiedy będę mógł wrócić do Aten? - pytał każdego dnia Dedal. Lecz wciąż otrzymywał tę samą odpowiedź:

-Jeszcze nie teraz.

I w końcu Dedal zrozumiał, że Minos nigdy nie zechce wypuścić go z Krety. I że jedyne, co mu pozostało, to ucieczka.

- Może zbudujemy łódz? - zaproponował Ikar [...].

Złapią nas... - odpowiadał zamyślony Dedal. Patrzył na upstrzone chmurami niebo, na słońce, które chowało się za horyzontem, na ptaki krążące nad spienionymi falami... Aż wreszcie wpadł mu do głowy pewien pomysł. Po powrocie do domu natychmiast zamknął się w swojej pracowni. [...]

Pewnego poranka Dedal obudził Ikara wcześniej niż zwykle i pokazal mu swój najnowszy wynalazek - dwie pary potężnych skrzydeł. Wystarczyło przywiązać je do ramion-i w drogę. - Jak je zrobiłeś? - zapytał oszołomiony Ikar. -Po prostu... - odparł z dumą Dedal. - Do drewnianego drzewca przylepiłem pióra.
Ikar nie mógł oderwać oczu od skrzydeł. Gładził je delikatnie dłonią jakby były czymś żywym, czymś, co czuje. Ledwo słuchał instrukcji i rad ojca zafascynowany jego nowym dziełem... Ech, gdyby Dedal wtedy, w jakim stanie jest jego syn... Ale i Dedal był podniecony perspektywą lotu; wreszcie miało spełnić się jego marzenie! [...]

- Pamiętaj - mówił Dedal, przypinając Ikarowi skrzydła. - Nie leć za nisko, żeby fale nie zmoczyły piór. Ale nie leć też za wysoko, żeby słońce nie roztopiło wosku.

- Dobrze, dobrze... - potakiwał Ikar, lecz widać było, że tylko jednym uchem słucha ojca. Myślami szybował już wysoko - wyżej niż ptaki, wyżej niż chmury, wyżej niż...

- To co, lecimy? - zapytał niecierpliwie.

Dedal westchnął. Raz jeszcze rzucił okiem za siebie - na uśpione miasto, na cichą Kretę, na królewski pałac, w którym przeżył tyle szczęśliwych chwil. Nie czas jednak było na wspomnienia - słońce zaraz zacznie mocno palić, a wtedy z ucieczki nici.

- Lecimy - powiedział. I rzucił się odważnie ze skalistego urwiska. Pióra załopotały na wietrze, kilka z nich opadło na spienione fale zmagają ce się z brzegiem. Dedal machał ramionami najsilniej, jak potrafił. Czuł suchość w gardle, wiatr mierzwił mu brodę... Ale wreszcie poczuł, że leci! [...] - Hurra! - odpowiedział mu gdzieś z wysoka głos syna.

Dedal spojrzał zaniepokojony do góry. Ikar leciał wysoko, zbyt wysoko, z tej odległości wyglądał jak potężny ptak krążący nad chmurami.

Uważaj... - chciał krzyknąć Dedal, lecz głos zamarł mu w krtani. Z góry jedno za drugim sypały się już pióra, roztopiony wosk skapywał do znieru chomiałego nagle morza.

- Ratunku! - zawołał Ikar.

Runął w dół, machając rozpaczliwie tym, co pozostało po skrzydłach ledwie kilka piór trzymało się drewnianej konstrukcji.

- Synu... - szepnął zmartwiały' Dedal.

Patrzył na miejsce, gdzie nad Ikarem zamknęły się fale - lecz poza paroma mokrymi piórami nie dostrzegł niczego więcej...

Na pamiątkę tego smutnego wydarzenia morze, do którego wpadł Ikar, nazywa się Morzem Ikaryjskim'. Łatwo odnaleźć je na mapie. Kto wie, czy cień Ikara wciąż jeszcze nie ślizga się po spienionych falach...

plss na jutro daję najj​​


Odpowiedź :

Witaj Januszu, przydarzyła mi się straszna historia....

Mianowicie mój syn, Ikar zginął...

Chcieliśmy razem uciec z tej paskudnej wyspy jednak gdy zrobiłem prototypowe skrzydła i udało nam sie uciec skrzydła Ikara roztopiły się i spadł do wody i umarł.

dlatego też do ciebie Januszu pisze ponieważ nie mam teraz syna, więc chce cię prosić byś wypożyczył mi swoją żone Grażyne na 10 miesięcy.

Żegnaj..

Dedal

Polecam