Odpowiedź :
Odpowiedź:Witam Państwa bardzo gorąco w jednej z pruskich kaplic przy cmentarzu, gdzie dosłownie za kilka minut rozpoczną się coroczne uroczystości zwane Dziadami. Obrzęd ten znany jest również wśród pospólstwa litewskiego i kurlandyjskiego. Ma on na celu wywołanie dusz w czyśćcu cierpiących i dzielenie się z nimi jadłem. Ponury nastrój wnętrza kaplicy jest odpowiednio dostosowany do obecnej sytuacji. Drzwi są zamknięte, a okna przysłonięte całunami, aby nawet blask księżyca nie stłumił ciemności. Znajdują się tu także stoły zastawione jadłem, trumna, wokół której zgromadzili się przybyli wieśniacy. Stoi też kocioł z wódką i kądziel.
Właśnie w tej chwili nadszedł Guślarz, czyli starzec, który odprawia cały obrzęd.
Wszyscy są już głęboko skupieni i przygotowani na rozpoczęcie Dziadów. Na początku Guślarz zaprasza dusze zmarłych z czyśćca. Teraz zapada kądziel i wymawia po cichu jakieś słowa. Głosy z góry oznaczają przybycie pierwszych duchów. Są to aniołki, które przedstawiają się jako Rózia i Józio. Oznajmiają, iż nie przychodzą tu na biesiadę, lecz po dwa ziarenka goryczy, które są im potrzebne do osiągnięcia spokoju. Dzieci te w swym krótkim życiu nigdy nie zaznały smutku, dlatego spotyka je kara, nie mogą dostać się do nieba. Natychmiast dostają ziarenka goryczy, będące namiastką goryczy życia. Po czym jak najszybciej zostają odwołane.
Po ich zniknięciu, Guślarz zapala wódkę i wszyscy znów oczekują kolejnych gości. Ojej, zza okna kaplicy widnieje jakieś ponure widmo i stado ptaków, które usiłują zatrzymać go i nie wpuścić do środka. Duch oznajmia wszystkim, iż jest starym sołtysem wsi i teraz bardzo cierpi. Mówi, iż pragnie zakończyć życie ducha i iść do nieba, a nawet piekła. Stado ptaków wypomina mu lata, w których bardzo źle je traktował. Zły Pan pragnie jedynie kawałek jadła. Ale, cóż to, dzikie ptactwo, zwłaszcza kruki i wrony rozszarpują pożywienie na jego oczach. Najwyraźniej są to dusze jego poddanych, z którymi okrutnie obchodził się za życia. Po ich rozmowie, Guślarz natychmiast odwołuje złe widmo, które odchodząc wypowiada pouczenie: Bo kto nie był ni razu człowiekiem, Temu człowiek nie pomoże.
Po jego całkowitym zniknięciu cała grupa cierpliwie czeka na kolejnych zmarłych. Właśnie w tej chwili do kaplicy przybywa widmo jakiejś dziewczyny, która informuje, iż jest Zosią. Niezmiernie żałuje swoich czynów za życia. Kpiła sobie z uczuć innych, sama też nie potrafiła nikogo pokochać. Prosi choć o krótki powrót na ziemię. Jej prośby nie są jednak wysłuchane. Zostaje szybko odwołana, lecz odchodząc wypowiada zasadę, w myśl której ona cierpi po śmierci: Kto nie dotknął ziemi ni razu, Ten nigdy nie może być w niebie.
Wyjaśnienie:prosze