DAJE NAJ
Napisz opowiadanie pod tytułem mój magiczny dzień w Narnii
min.60 słów


Odpowiedź :

Nastał dzień na dworze było już jasno a z okna było widać bawiące się dzieci. Byłam bardzo zmęczona lecz bolała mnie bardzo ręka. Coś chukneło w pokoju obok, bardzo się przestraszyłam lecz nie zmieniało to faktu że bolała mnie ręka. Poszłam zjeść śniadanie. Zjadłam tylko trochę, nie miałam apetytu. Poszłam na góre ale coś z ciekawości kusiło mnie żeby iść do tajemniczego pokoju. Mama opowiadała żebym nie wchodziła do tamtego pokoju, ale nie obchodziło mnie to. Otworzyłam skurzone, drewniane drzwi. Nagle coś błysło mi w oczy, to chyba było światło ale nie byłam w stu procentach pewna. W pokoju stała ogromna, stara szafa. Byłam bardzo ciekawa co w niej się znajduję, ogarnął mnie strach, ale i tak otworzyłam lekko skrzypiące dzwiczki. W oddali było widać ubrania. Weszłam tam, obruciłam się, i tak szłam w tył aż nagle przewróciłam się. Miałam całe mokre spodnie, czułam się bardzo niekomfortowo. Wiatr zapiszczał mi w uszy, aż mnie ciary przeszły. Była to bardzo przyjemna, zimna kraina. Było bardzo zimno. Nagle zobaczyłam w oddali małą dziewczynkę, była o głowe odemnie mniejsza. Podeszłam do niej. Co ty tu robisz? - Zapytała dziewczynka. Weszłam tutaj przez jakąś starą szafe - odpowiedziałam jej. Jak masz na imię? - Zapytałam. Łucja - odpowiedziała. Wydaje mi się że tutaj jest kilka przejść - powiedziała Łucja. No cóż to raczej się nie dowiemy - westchnełam. Poszliśmy do jakiegoś domku a w nim były bobry. Zaprosiły nas na ciastko z rodzynkami i kakao. Dziękujemy - podziekowaliśmy w tym samym czasie. Chodź pokaże Ci więcej Narnii - krzykneła Łucja. Narnii!? - zapytałam. Tak nazywa się ta kraina - odpowiedziała Łucja. No to nie gadajmy. Idziemy! - krzykłam. Gdy zwiedziliśmy już całą tą Narnie to się zmęczyłam . Matka mnie zabije, nie było mnie cały dzień - wystraszyłam się. Spokojnie mój profesor też nie wie że tu jestem - uspokojiła mnie Łucja. Masz jakieś rodzeństwo? - zapytała. Tak jak nie masz to nie - odpowiedziałam. Ja mam troje rodzeństwa, ale nie wiem gdzie są - zaśmiała się Łucja. Chciałabym ich poznać - poprosiłam Łucje. Niestety nie dzisaj, ale przyjdź tu jutro - powiedziała. No dobrze - Westchnełam. A chciałam Ci powiedzieć że tu czas płynie szybciej - odpowiedziała. Czyli? - zapytałam. Czyli jak wrócisz na normalny śwat to minie około 3 minuty - powiedziała Łucja. Co!? - zdziwiłam się. Wiesz musze już wracać - zasmuciła się Łucja. No dobrze, i tak się jutro spotkamy - pocieszyłam ją. Pożegnaliśmy się, a ja poszłam do wyjścia. Przed dżwiami stała zdenerwowana mama. Zślizgnełam się pod jej nogami i uciekłam do swojego pokoju. Oj będe miała karę - pomyślalam sobię. Położyłam się do łóżka i zasnełam. Koniec.


Mam nadzieje że moje opowiadanie Ci się podoba ;)