Odpowiedź :
Było ciepłe popołudnie. Wracałem ze swojej pracy na polu zmęczony i zdyszany niczym rumak po boju. Byłem już u bram miasta gdy nagle poczułem dziwny zapach jakby ktoś palił coś w ogniu. Trochę się zadziwiłem, lecz myślałem, iż to nic takiego. Tak bardzo się myliłem.
Gdy szedłem ulicą główną nagle zobaczyłem tłum ludzi biegnący w stronę wyjścia z centrum. Coś krzyczeli i wymachiwali rękoma. Panował straszliwy chaos więc nie mogłem dowiedzieć się o co chodzi. Wtem wpadł na mnie jakiś mężczyzna wyglądający na patrycjusza. Razem przywróciliśmy się na zakurzoną ziemie.
- Przepraszam - od razu przeprosiłem bogacza.
- Proszę niech mi pan pomoże. Szukam ukochanej - mężczyzna w bogatych szatach był przerażony - Pali się a ja nie mogę jej znaleść!
- Gdzie jest pańska kochanka? - postanowiłem pomoc mężczyźnie. Mimo jego klasy społecznej, której tak bardzo nie lubiłem postanowiłem pomóc. Zaczęliśmy więc szukać dziewczyny. Jak wynikało z opisu patrycjusza była to szczupła kobieta z długimi włosami i o alabastrowe cerze. Niestety w coraz większym dymie i panice ogarniającej miasto zacząłem obawiać się, że nie zdołamy odnaleźć dziewczyny. Nie wiadomo już było czy sami zdołamy uwolnić się ze śmiertelnej pułapki. Jak się później okazało pożar zaczął się od Wielkiego Cyrku. Podobno ludzie widzieli tam podejrzane osoby rzucające pochodnie do samego środka. Nagle zobaczyłem, że bogacz upadł na ziemie, klęknął i zaczął się modlić. Bylem w niemałym szoku. Nie sądziłem, że patrycjusze wierzą w Boga. Wytłumaczył mi, że dzięki swej miłości nawrócił się i teraz prosi Boga aby ochronił jego ukochaną. Wtem zobaczyłem młodą kobietę próbującą uciekać z powiększającego się tłumu. Wyglądała tak jak poszukiwana przez nas kochanka patrycjusza. Od razu do niej podbiegliśmy. Tak to była ona. Mężczyzna rzucił się w tłum i bohatersko uratował kobietę. Okazało się, iż Patrycjusz zna krótszą drogę do wyjścia i cudem udało nam się ujść z życiem. Biegliśmy jeszcze aby jak najbardziej oddalić się od pożaru. W końcu wszyscy usiedliśmy na wzniesieniu ciężko dysząc po wyczerpującej walce o życie.
Gdy siedzieliśmy na wysuszonej trawie przypominającej siano dla zwierząt i obserwowaliśmy ogień trawiący przepiękny niegdyś Rzym łzy napłynęły mi do oczu. To był mój dom, który został pożarty przez żywioł. Nie mogłem nic zrobić. Od Winicjusza (bo tak nazywał się patrycjusz) dowiedziałem się, że to może być wina Nerona. Pod słyszał kiedyś jego rozmowę o poezji, w której to piękne miasto trawi pożar. Na szczęście Winicjusz i jego ukochana postanowili mi się odwdzięczyć za pomoc. Dali mi pieniądze na życie abym mógł odbudować swój skromny dom i odeszli w nieznane poszukując własnego.
Gdy szedłem ulicą główną nagle zobaczyłem tłum ludzi biegnący w stronę wyjścia z centrum. Coś krzyczeli i wymachiwali rękoma. Panował straszliwy chaos więc nie mogłem dowiedzieć się o co chodzi. Wtem wpadł na mnie jakiś mężczyzna wyglądający na patrycjusza. Razem przywróciliśmy się na zakurzoną ziemie.
- Przepraszam - od razu przeprosiłem bogacza.
- Proszę niech mi pan pomoże. Szukam ukochanej - mężczyzna w bogatych szatach był przerażony - Pali się a ja nie mogę jej znaleść!
- Gdzie jest pańska kochanka? - postanowiłem pomoc mężczyźnie. Mimo jego klasy społecznej, której tak bardzo nie lubiłem postanowiłem pomóc. Zaczęliśmy więc szukać dziewczyny. Jak wynikało z opisu patrycjusza była to szczupła kobieta z długimi włosami i o alabastrowe cerze. Niestety w coraz większym dymie i panice ogarniającej miasto zacząłem obawiać się, że nie zdołamy odnaleźć dziewczyny. Nie wiadomo już było czy sami zdołamy uwolnić się ze śmiertelnej pułapki. Jak się później okazało pożar zaczął się od Wielkiego Cyrku. Podobno ludzie widzieli tam podejrzane osoby rzucające pochodnie do samego środka. Nagle zobaczyłem, że bogacz upadł na ziemie, klęknął i zaczął się modlić. Bylem w niemałym szoku. Nie sądziłem, że patrycjusze wierzą w Boga. Wytłumaczył mi, że dzięki swej miłości nawrócił się i teraz prosi Boga aby ochronił jego ukochaną. Wtem zobaczyłem młodą kobietę próbującą uciekać z powiększającego się tłumu. Wyglądała tak jak poszukiwana przez nas kochanka patrycjusza. Od razu do niej podbiegliśmy. Tak to była ona. Mężczyzna rzucił się w tłum i bohatersko uratował kobietę. Okazało się, iż Patrycjusz zna krótszą drogę do wyjścia i cudem udało nam się ujść z życiem. Biegliśmy jeszcze aby jak najbardziej oddalić się od pożaru. W końcu wszyscy usiedliśmy na wzniesieniu ciężko dysząc po wyczerpującej walce o życie.
Gdy siedzieliśmy na wysuszonej trawie przypominającej siano dla zwierząt i obserwowaliśmy ogień trawiący przepiękny niegdyś Rzym łzy napłynęły mi do oczu. To był mój dom, który został pożarty przez żywioł. Nie mogłem nic zrobić. Od Winicjusza (bo tak nazywał się patrycjusz) dowiedziałem się, że to może być wina Nerona. Pod słyszał kiedyś jego rozmowę o poezji, w której to piękne miasto trawi pożar. Na szczęście Winicjusz i jego ukochana postanowili mi się odwdzięczyć za pomoc. Dali mi pieniądze na życie abym mógł odbudować swój skromny dom i odeszli w nieznane poszukując własnego.