Odpowiedź :
Pewnego dnia kiedy wyprowadzałam psa jak zawsze poszłam do parku lecz coś definitywnie było w nim nie tak. Nie wiedziałam jeszcze co dokładnie, ale wiedziałam że coś nienaturalnego się dzieje. Nagle wpadłam do ogromnej dziury i straciłam przytomność.
Kiedy się obudziłam zauważyłam wysoką dziewczynę z czarnymi oczami i włosami oraz bardzo bladą cerą. Przez chwilę próbowałam sobie przypomnieć co się stało zanim tu trafiłam, lecz nie byłam w stanie.
- Jak się czujesz? - zapytała.
- Dobrze, kim jesteś? - odpowiedziałam pytaniem.
- Jestem Balladyna, a ty? - zadała pytanie.
- Mam na imię Anna - rzekłam.
Nastąpiło chwilowe milczenie, którego żadna z nas nie była w stanie przerwać.
- Jak tu trafiłaś? -pytała.
- Nie pamiętam, ale zdaje mi się, że byłam na spacerze z psem i nagle upadłam, następnie obudziłam się tu - mówiłam - wiesz może gdzie jesteśmy? - kolejny raz zadałam pytanie.
- Tak, jesteśmy niedaleko jeziora Gopło, a tam była moja chata, mieszkałam z mamą i siostrą - pokazała na pobliską chatkę.
- Dlaczego mówisz, że tam był twój dom? Już nie jest? - dalej pytałam.
- Nie, już tam nie mieszkam - odpowiedziała.
- Dlaczego już tam nie mieszkasz? - ciekawość wzięła nade mną górę.
- Bo ja już nie żyję. Gdyby nie to że popełniłam tyle zbrodni nie uderzyłby mnie piorun i dalej mieszkałabym z Kirkorem, mamą i siostrą! - mówiła z przejęciem - Gdyby tylko nie moja chęć władzy wszystko byłoby dobrze! Naprawdę żałuję tego co zrobiłam i chciałabym żeby wszyscy którzy przeze mnie zginęli wybaczyli mi to, że pozbawiłam ich życia. Chociaż to pewnie nie możliwe - płakała mówiąc mi to wszystko.
- Naprawdę mi przykro z tego powodu, może kiedyś jeszcze ich spotkasz i będziesz miała szansę przeprosić - starałam się ją pocieszyć, ale widoczne było, że nie idzie mi to dobrze.
- Gdybym mogła cofnąć czas.... - powiedziała patrząc w górę.
- Wiem że to drażliwe pytanie, ale kogo zabiłaś? - zapytałam
- Alinę, Gralona, Grabca, Kostryna, Pustelnika, Kirkora i moja matkę - rzekła ze łzami w oczach.
-Wiem że tego żałujesz, ale naprawdę wierzę, że kiedyś uda ci się ich zobaczyć i przeprosić. Na pewno ci wybaczą - odpowiedziałam.
- Tak myślisz? - zadała pytanie.
- Tak myślę - mówiłam z przekonaniem.
Nagle pode mną znów otworzył się ten sam dół w który wcześniej wpadłam. Ocknęłam się siedząc na ławce ze smyczą w dłoniach. Patrzyłam przed siebie dopóki mój pies nie zaczął szczekać. "To była przygoda" pomyślałam i wzięłam zwierzę do domu.
Mam nadzieję że pomogłam :DDD