napisz opowiadanie na podstawie wiersza Urszula Kochanowska pamiętaj o: nadaniu tytułu, opisie przeżyć Urszuli, wstęp, rozwinięcie i zakończenie( 3 akapity) oraz o narracji pierwszoosobowej.


WIERSZ:

Gdy po śmierci w niebiosów przybyłam pustkowie,

Bóg długo patrzał na mnie i głaskał po głowie.


— „Zbliż się do mnie, Urszulo! Poglądasz, jak żywa…

Zrobię dla cię, co zechcesz, byś była szczęśliwa”.


— „Zrób tak, Boże — szepnęłam — by w nieb Twoich krasie

Wszystko było tak samo, jak tam — w Czarnolasie!”


I umilkłam zlękniona i oczy unoszę,

By zbadać, czy się gniewa, że Go o to proszę?


Uśmiechnął się i skinął — i wnet z Bożej łaski

Powstał dom kubek w kubek, jak nasz — Czarnolaski.


I sprzęty i donice rozkwitłego ziela

Tak podobne, aż oczom straszno od wesela!


I rzekł: „Oto są — sprzęty, a oto — donice.

Tylko patrzeć, jak przyjdą stęsknieni rodzice!


I ja, gdy gwiazdy do snu poukładam w niebie,

Nieraz do drzwi zapukam, by odwiedzić ciebie!”


I odszedł, a ja zaraz krzątam się, jak mogę, —

Więc nakrywam do stołu, omiatam podłogę —


I w suknię najróżowszą ciało przyoblekam

I sen wieczny odpędzam — i czuwam — i czekam…


Już świt pierwszą roznietą złoci się po ścianie,

Gdy właśnie słychać kroki i do drzwi pukanie…


Więc zrywam się i biegnę! Wiatr po niebie dzwoni!

Serce w piersi zamiera… Nie!… To — Bóg, nie oni!…


Odpowiedź :

Jak w domu

         Kiedy przekroczyłam próg Nieba, Ojciec Bóg obiecał mi dom. Dom taki, z jakiego odeszłam. Jak ten w ukochanym Czarnolasie. I tak się stało. Powstał dom kubek w kubek taki, jaki zapamiętałam. Takie same sprzęty stały w pokoju. Taki sam obrus i kwiaty w wazonie. Taki sam czajnik pogwizdywał wesoło na płomieniu.  

         Uradowałam się na ten widok. Serce moje zadrżało i nawet łezka potoczyła się po policzku – łezka nostalgii. Zobaczę wkrótce swoich rodziców!  

Zaczęłam krzątać się wokół kuchni przygotowując poczęstunek. Nakryłam do stołu. Na czystym obrusie poukładałam talerze i sztućce. Na koniec włożyłam ukochaną suknię koloru spopielałego różu i czekam…

        Mijają minuty, godzimy, wreszcie dało się słyszeć pukanie do drzwi. Moje serce z radości zatrzepotało w piersi i zerwałam się, aby powitać rodziców.  

Biegnę… Otwieram drzwi… a to tylko Bóg… nie oni.