Odpowiedź :
Odpowiedź:
Wyjaśnienie:
To był czwartek. Jechałem właśnie z pracy, do domu. Pustego domu gdzie nikt na mnie nie czekał. Nie miałem nawet zwierzaka, bo kto by się nim zajmował?
Nawet mi się nie śpieszyło. Włączyłem radio, bieg, i po prostu jechałem za jakimś autem.
Wtedy to się wydarzyło, dobrze to widziałem. Na dole wzniesienia, na którego szczycie akurat się znajdowałem. Zderzenie dwóch aut, jedno wpadło w rów uderzając czołowo w drzewo. Nikt się nie zatrzymał. Wszyscy wymijali te dwa samochody i jechali dalej. W sumie, też o tym myślałem... No bo – co mnie to mogło obchodzić? To nie ja miałem wypadek. A jeśli dam się w to wmieszać, wdepnę w ten bajzel na kilka miesięcy.
I wtedy przypomniał mi się mój zwierzak, którego przecież nie posiadam, i który – ani nikt inny – nie czeka na mnie w domu. Tak więc... gdzie mi się tak śpieszy że nie mogę pomóc? Zatrzymałem samochód i wysiadłem z pojazdu. Nie miałem w aucie apteczki, ani nawet trójkąta. Co mogłem zrobić? Przynajmniej zdzwonić po pogotowie, prawda?
Z jednego powypadkowego auta zaczął wychodzić mężczyzna i się zatoczył. Był blisko więc podbiegłem łapiąc go przed upadkiem. Od razu zrozumiałem, że facet był po prostu pijany. Poważnie śmierdział alkoholem. Posadziłem go na ziemi, i zaglądnąłem do jego pojazdu – nikogo więcej. Wróciłem biegiem do swojego samochodu po telefon i wybierając numer pogotowia ratunkowego poleciałem do pojazdu w rowie, z którego dotychczas nikt się nie pokazał. Idąc od strony kierowcy, dostrzegłem mężczyznę. Patrzył na mnie.
Stanąłem przerażony i chciałem irracjonalnie uciec, ale w tym momencie odezwał się głos z drugiej strony połączenia w telefonie. Pogotowie ratunkowe.
Idąc za instrukcjami człowieka po drugiej stronie zacząłem wszystko spowiadać – miejsce wypadku, ilość osób biorących udział w wypadku, ich stan. Kobieta na miejscu pasażera na pewno była nieprzytomna i oddychała, ale przy mężczyźnie nie wiedziałem co miałem powiedzieć. Miał otwarte oczy ale tak naprawdę nie patrzył na mnie jak mi się z początku wydało – nie ruszał głową, ani nie podążał za mną wzrokiem. Pomachałem mu przed oczami i wtedy mrugnął.
- Przytomny. – Zdałem relację osobie po drugiej stronie słuchawki.
Niedługo później przyjechała karetka i zabrała tę trójkę. Zostałem przepytany przez policję, zebrano moje dane, uprzedzono o rozprawie sądowej w tej sprawie za... jakiś czas, a potem puszczono mnie do domu.
Odpowiedź:
Pewnego słonecznego dnia zauważyłam pewną staruszkę która miała pełne torby zakupów. Postanowiłam jej pomóc, gdyż nie potrafiła ich udźwignąć. Zaproponowałam jej pomoc a ona się z chęcią zgodziła. Zaniosłam torby z zakupami aż pod sam dom. W nagrodę otrzymałam 10 złoty! Warto pomagać ludziom, ponieważ za pomóc może czekać nagroda z podwójną mocą!
Wyjaśnienie:
jak cos źle to sorry ale no