Odpowiedź :
Odpowiedź:
Cześć!
Był to słoneczny letni dzień, późnym popołudniem na pasażu wielkiej galerii handlowej, mijało się wielu ludzi. Po pierwszym spojrzeniu można było ujrzeć tysiące innych charakterów oraz sytuacji finansowych. Byli ludzie o wysokim standardzie życia ubrani od góry do dołu w markowe ciuchy i złoto, ale byli też ludzie nadto ubodzy, którzy prosili o posiłek bądź kilka złotych, które przeznacza na posiłek. Tamtego dnia ja i mój kolega wybraliśmy się na zakupy pełni entuzjazmu i radości robiliśmy zakupy na planowane wakacje, na które mieliśmy się razem wybrać. Po godzinie zakupów postanowiliśmy usiąść i wypić zimny sok, który pomoże nam się trochę obudzić i schłodzić tego ciepłego dnia. Siedzieliśmy na przeciwko ławki, na której siedział skulony mężczyzna, w obszarpanym ubraniu, o zarośniętej wychudzonej twarzy, jego oczy wyrażały prośbę o pomoc, ale ku naszemu zdziwieniu w pośród tłumu wszyscy, którzy go mijali, patrzyli na niego z pogarda, a inni obojętnie przechodzili. Po krótkiej rozmowie podeszliśmy do niego. Byliśmy poruszeni i zmartwieni jego stanem.
- Przepraszam czy coś panu potrzeba? - zapytał mój kolega.
- Wody i chleba. - odrzekł staruszek z niedowierzającym spojrzeniem, jakby nie wierzył, że ktoś się nim zainteresował.
- Pójdę kupić. - powiedział Kuba i pędem pobiegł w stronę sklepów.
Popatrzyłam na mężczyznę, niepewna co mam teraz zrobić. Zagadać do niego? Zapytać jak minął mu dzień? Czy może lepiej trwać tak w ciszy, pełnej niezręczności?
Po chwili zdecydowałam się zacząć rozmowę i dowiedzieć się więcej o tym panu.
- Czy ma pan jakieś problemy ze zdrowiem? Albo czegoś jeszcze pan potrzebuje?
- Na ten czas nie, ale bardzo ci dziękuję. Pomogłaś mi, dając mi jedzenie i picie. Jestem ci bardzo wdzięczny. Niech ci Bóg wynagrodzi!
- A czy mogę spytać... jak pan się tu znalazł?
- Od wielu lat spędzam czas na tym pasażu. Próbuje przeżyć i dzięki takim ludziom, jak wy, udaję mi się to.
Słuchając to serce bolało, bo każdy powinien mieć dach nad głową. Mieć kogoś, kto będzie się nim opiekował.
Po chwili wrócił Kuba i dał mu pieniądze, tak żeby starczyło mu na kilka dni.
Odważyłam się spytać o miejsce jego spania.
- Co pan myśli o noclegowni? Będzie miał tam pan ciepło.
- Noclegownie zawsze są pełne. - odpowiedział.
- To może hotel? Możemy panu wynająć jeden pokój na parę dni.
-Dobre dzieci... - westchnął mężczyzna. - Czynicie dobro i dobro do was powróci.
Zawieźliśmy bezdomnego do hotelu. Zostawiliśmy jedzenie oraz pieniądze.
Gdy wspominam te czasy, doskonale pamiętam słowa, które nam powiedział przy pierwszym spotkaniu: "czyń dobro, a one do ciebie powróci". Miał racje, jesteśmy szczęśliwi, jak nigdy. Ja z Kubą często przedtem się kłóciliśmy o byle bzdety. Teraz, gdy zrozumieliśmy, że powinniśmy cieszyć się z życia, przestaliśmy.
Mam nadzieję, że u tego pana też jest wszystko w porządku, tak jak jest u nas.
Mam nadzieję, że pomogłam.
Oczywiście możesz pozmieniać coś, jeśli nie pasuje. ^^
Wyjaśnienie: