Odpowiedź :
Odpowiedź:
Pewnego dnia na naszym podwórku zjawił się Święty Mikołaj i bardzo nas przestraszył. Mój młodszy brat Janek bawił się kolejką w salonie, a ja czytałam książkę. Kiedy nagle na podwórku coś runęło. Podskoczyliśmy jak oparzeni – Aniu, co to było? - zapytał mój mały braciszek z przerażeniem. - Nie wiem Jasiu – odpowiedziałam starając się nie ujawniać, że również bardzo się przestraszyłam. Janek podbiegł i stanął za mną. - Co teraz zrobimy? Kiedy wrócą rodzice? - pytał szeptem Jaś. - Wyjrzymy przez okno i sprawdzimy, co to, może to tylko wiatr poprzewracał coś na podówrku – odpowiedziałam bratu i tak trzymając się za ręcę podeszliśmy do okna. Ostrożnie wyjrzeliśmy zza firanki.
To było niesamowite!! Nie mogliśmy uwierzyć, na naszym podwórku był właśnie on - Święty Mikołaj z saniami i reniferami, a dookoła leżały porozwalane stosy prezentów. - Aniu to święty Mikołaj!! To na prawdę on!! - krzyczał, podskakując Janek - Chodźmy do niego, proszę Cię. - Oczywiście zgodziłam się - chociaż bałam się, że może to jakiś przebieraniec- złodziej. Ale radość Janka była tak niesamowita, że szybko ubraliśmy kurtki i wybiegliśmy na nasze podwórko. Okazało się, że ten hałas narobił worek z prezentami, który wypadł świętemu Mikołajowi z sań upadajac właśnie u nas. Pomogliśmy mu pozbierać prezenty. - Dziękuję Wam Kochane Dzieci. Wesołych Świąt!! - krzyknął Święty i wtedy sanie poderwały się w powietrze. Staliśmy z Jankiem chwilę tak, na podwórku, patrząc w niebo, aż sanie z Mikołajem całkowicie znikły nam z oczu. - Myślisz, że ktoś nam uwierzy? - zapytałam brata, ale on pokręcił tylko głową przecząco.
Wróciliśmy do domu. Janek pobiegł pierwszy do salonu, a ja wieszałam kurtki i ustawiałam nasze buty, gdy nagle Janek zaczął krzyczeć – Aniu, Aniu chodź tu szybko!!! Zobacz, ile prezentów jest pod naszą choinką. - Nie mogłam w to uwierzyć pod naszą choinką bylo tyle prezentów, że można by było obdarować z 10 rodzin. - Jasiu ale jak my to wszystyko wyjaśnimy rodzicom..
Wyjaśnienie: