Odpowiedź :
Jak zawsze wszystko zepsulem,a ja tylko chciałem pomoc mojemu koledze,który od jakiegoś czasu dziwnie się zachowuje. To do niego niepodobne,zawsze uczynny, szczodry,dusza towarzystwa. Ale to już przeszłość,nie da się z nim normalnie rozmawiać. Wybucha złością,jest nieuprzejmy,a do tego nie ma czasu dla mnie. Interesuje go tylko szkoła,siedzenie w domu przed komputerem, Nie mogę się do niego dodzwonić. Zbywa mnie byle czym ,albo w ogóle nie odbiera telefonu. Co mógłbym zrobić. Wyszedłem na spacer z moim Reksiem,nawet mi się nie chciało,szedłem tak noga za nogą nie zwracając uwagi gdzie idę,a pies jakoś tak dziwnie mnie ciągnął. Cały czas myślałem o Sebie, koledze ,nagle mój pies zerwał się i pędził jak oszalały. Oczywiście biegłem za nim gdy zniknął mi z oczu,już miałem go wołać ,gdy zza gęstych krzaków wyszedł starszy pan,lekko pochylony,do tego dziwnie ubrany,jakby nie z naszej " bajki",a przy nim mój Reksio,który zachowywał się jakby znał tego staruszka od dawna. Zdziwiło mnie to,bo Reksio jest raczej nieufny. Podszedłem szybko ,zadowolony z odzyskania psa, podziękowałem i już miałem odejść gdy staruszek poprosił mnie o wodę. Niestety nie miałem,ale zaproponowałem ,że zaraz przyniosę. Zaprowadziłem psa do domu i wziąłem butelkę wody. Starszy pan siedział na ławce i rozmawiał z panią i małym dzieckiem,było widać,że bardzo lubi dzieci. Przysiadłem się i podałem panu wodę. Siedzieliśmy tak dłuższą chwilę w ciszy i już miałem wstać,gdy staruszek zaczął mówić. Powiedział mi ,że dawno temu zaprzepaścił swoją szansę na normalne życie. Cały swój czas poświęcił zdobywaniu pieniędzy nie zważając na konsekwencje swoich postępów. Został sam,całkiem sam,nawet dzieci zaczęły obrzucać go kamieniami. Najsmutniejsze było to ,że odrzucił miłość dziewczyny i jedynego bratanka. Gdy tak słuchałem wydawało mi się,że już gdzieś to słyszałem,może oglądałem film,nie mogłem sobie przypomnieć,a wtedy starszy pan widząc moja dziwną minę,potakując głowa powiedział ,że mam rację,ze mnie kojarzy, ponieważ on nazywał się Ebenezer Scrooge. Oniemiałem,pomyślałem,że to jakiś aktor odgrywający swoją rolę. Pan Scrooge wiedział ,że tak będzie,pokazał mi swoje zdjęcie,że swoją ukochaną. Uwierzyłem mu ,bo takich zdjęć dzisiaj nie ma,zresztą po co miałby kłamać,wydawał mi się przekonujący. Nie zdarzylem zadać pytania , gdyż staruszek powiedział mi ,że ma" wędrowna- pokutę,miał w ten sposób odwdzięczyć się oszczędzenia mu życia. Dlatego raz w roku odwiedza osobę ,która tak ją on jest zagubiona. Musi jej pomóc,robi to bardzo chętnie bo zna ten ból,samotność,odrzucenie. Zdziwiłem się ,bo ja nie mam tego problemu,ale szybko pomyślałem o Sebie. Pan Ebenezer wiedział o tym,powiedział tylko ,abym często odwiedzał kolegę ,nawet wbrew jego woli. Częste odwiedzanie ,dzwonienie,okazywanie mu zainteresowania da skutek pozytywny. Siedzieliśmy tak jeszcze chwilę ,gdy staruszek wstał ,pożegnał mnie skinieniem głowy i odszedł. Nie wiem jak długo tam siedziałem ,gdy z zamyślenia wyrwało mnie gromkie część! Nie uwierzycie to moj Seba,to znaczy kolo. Jak to ,co się stało ,przecież nie chciał mnie widzieć. Okazało się,że miał wizytę dziwnego staruszka, który swoim dziwnie- szorstkim głosem oznajmił mu ,że prawdziwego przyjaciela się nie odtrąca,bo kiedyś będę tego bardzo żałował. Przedstawił się jako Scrooge. To dało mu do myślenia i naraz zrozumiał,skojarzył postać. Wystraszył się i nie zastanawiając się dłużej znalazł mnie tam gdzie staruszek wskazał. Wówczas wspólnie zrozumieliśmy sens tych odwiedzin i postanowiliśmy ,że nigdy więcej takich nieporozumień. Postanowiliśmy nawet przeczytać powieść " Opowieść wigilijna". Naprawdę warto było.
nie wiem czy ci się przyda?