Odpowiedź :
Odpowiedź:
- Wśród wielu bohaterów literackich, jakich poznałem, jednym z moich ulubionych jest podporucznik Kazimierz Daszewski. Styczność z ową postaci miałem czytając książkę „Dywizjon 303” A. Fiedlera. Podczas II wojny światowej był on lotnikiem dywizjonu 303. Z pochodzenia był Polakiem jednak sytuacja zmusiła go do tego, że walczył o Brytanię. Należał on do żołnierzy Kościuszkowskich. Fiedler poświęca mu rozdział zatytułowany „Ból”.
- Koledzy nazywali go Długi Joe świadczy o tym fragment: „Podporucznik Kazimierz Daszewski, czyli Długi Joe, jak go przezywali koledzy.” Jego wygląd wcale nie oddawał tego, co w sobie krył. Fiedler opisuje jego wygląd w sposób: „... mały chłopięcy, wyglądał na dwudziestoletniego, był trochę starszy. Okrągła twarz skora do uśmiechu...” Lotnik wychudzony o nieśmiałym łagodnym uśmiechu. O następnej niespodziance związanej z wyglądem mówi fragment: „Łagodny jego uśmiech i bardzo jasne włosy, bardzo pogodne oczy...”. Wygląd nie przypominał zbytnio wytrzymałego i silnego człowieka, jakim był. Na pewno jego dodatkiem do wyglądu była maszyna, z która w powietrzu spajał się w jedną duszę i ciało.
- Ludzie postrzegali Kazimierza za zagadkową, niezgłębioną postać. Owa tajemniczość miała dla niego, też dobre skutki na przykład we fragmencie: „Omylił się angielski marynarz i był bezczelny, bo widział wychudzonego lotnika...”. Sprawiało to, iż owy człowiek zlekceważył swojego przeciwnika, było to zgubne dla niego co w konsekwencji, skończyło się uderzeniem w szczękę. Ten incydent mówi o Daszewskiego gwałtowności i wybuchowości oraz nerwowości połączoną z impulsywnością, jednak dopatrzymy się tutaj u niego kierowania się w życiu miłością, gdyż walczył o wybrankę serca. Autor wypowiada się o nim: „miał rogatą duszę i stalowe mięsnie”
- Długi Joe uosabiał postawę wzorowego i nadzwyczajnie utalentowanego lotnika, jak również człowieka odpornego na największy ból. Pomimo, iż został trafiony i jego mięśnie były w znacznym stopniu zmasakrowane, a twarz poparzona glikolem, na tyle zachował zimną krew i przytomność umysłu, aby się wydostać z trafionej maszyny. Wówczas zaczęły przejawiać się jego nadzwyczajne zdolności, gdyż nie otworzył od razu spadochronu, bo wiedział, że to grozi zestrzeleniem przez Niemców, jak również to, iż spadając ku ziemi był skierowany plecami do niej, miał wrodzony taki instynkt, aby otworzyć spadochron w bezpiecznej odległości do wylądowania, nie widząc w cale zbliżającego się lądu. Jego niesamowita chęć do życia jest ogromna, pomimo ogromnego bólu chciał przeżyć. Jednak nie zapominajmy o jego precyzyjnym oku, które nie jeden raz ustrzeliły Messerschmitta. Po tak ciężkiego ubytku na zdrowiu, wyszedłszy ze szpitala, dalej powrócił do latania, ukazując siebie za osobę nie do powstrzymania w działaniu.
- Patrząc na wszystkich lotników dywizjonu 303 Długi Joe nie odbiegał niczym od swych kolegów niesamowitością, bo każdy tam był niesamowity i indywidualny, dlatego tworząc grupę, byli nie do powstrzymania. Jednak on najbardziej oddawał zawziętość polskich lotników ukazując postać człowieka niezniszczalnego. To właśnie takie cechy, jakie posiadał Kazimierz pozwoliły obronić Brytanie. Postać tą oceniam jak najbardziej pozytywnie.
Wyjaśnienie:
Autor tomekw9 pozdro