Odpowiedź: Tomek skasował bilet i wygodnie zajął miejsce w autobusie. Była jeszcze wczesna godzina i cały pojazd był pusty. Wydawało się to niemal nadprzyrodzone zjawisko w centrum miasta. Zazwyczaj autobusy pękały w szwach od ilości pasażerów. Tomek jednak nie zamierzał się dłużej nad tym zastanawiać. Na jego kolanach leżała nowa książka w błękitnej okładce. Widniało na nim zniszczone miasto. Łatwo więc sie domyślić, że była to książka przygodowa. Tomek otworzył ją na stronie tam gdzie skończył i znów wciągnął się w fantastyczny świat lektury. Właśnie główny bohater uciekał przed rozwścieczonym psem, gdy nagle z tego świata wyciągnął go twardy głos:
-Bileciki do kontroli!
Tomek na chwilę stracił orientację. Nie do końca wiedział gdzie się znajduje.
Głos powtórzył:
-Bileciki do kontroli.
-Ach tak...-wybełkotał Tomek i sięgnął do kieszeni spodni po swój portfel. Przez chwilę grzebał w portmonetce. Lecz nagle uświadomił sobie, że nie ma w nim biletu. Jeszcze raz przeszukał dokładnie portfel.
-Przecież go kasowałem. Miałem bilet.
-Przykro mi chłopcze. Jeśli nie ma biletu jest mandat.
-Proszę jeszcze chwilę poczekać!-Błagal Tomek.
Konduktor tylko przewrócił oczami ale nic nie odpowiedział.
Tomek wstał z siedzenia i zaczął przeszukiwać w panice kieszenie. Niestety. Bilet zniknął.
Konduktor zaczął już coś pisać w notesie. Tomek upadł na siedzenie bez sił. Ale nagle wstał gdy poczuł, że usiadł na czymś twardym-książka. Popatrzył Tomek chwilę na nią i na miejsce gdzie skończył czytać-ze strony pięćdziesiątej szóstej wystawała biała zakładka.
-Hej!-krzyknął Tomek na cały autobus, aż kierowca gwałtownie zachamował, a konduktor w ostatniej chwilii złapał się poręczy.-To przecież nie zakładka! To mój bilet!
Po czym podał go lekko zdezorientowanemu konduktorowi. Wkrótce Tomek wysiadł z autobusu. Wrócił jeszcze wzrokiem do okna. Stał tam konduktor. Chłopiec postanowił mu pomachać, a ów mężczyzna również wykonał ten gest i uśmiechnął się.
-Czasami małe gesty mogą dać wiele radości-pomyślał Tomek i również się uśmiechnął.