na podstawie lektury "Król Maciuś pierwszy " porównaj świat dorosłych i dzieci​
potrzebuje na dziś plis
daje naj


Odpowiedź :

Odpowiedź:

Maciusia poznajemy w chwili śmierci jego ojca, króla Stefana Rozumnego. Królewicz nie ma już mamy, odejście ojca jest więc dla niego olbrzymim ciosem. Niestety, na chorobę starego władcy nie było lekarstwa. Nie pomogły dwadzieścia cztery bańki postawione na plecach władcy, ani wezwani do pałacu królewskiego doktorzy (zamiast pomagać Stefanowi Rozumnemu pokłócili się o to czyja terapia mogłaby być skuteczniejsza).

Niegodnie zachowywali się również królewscy ministrowie, którzy najpierw spierali się czy dziesięcioletni następca tronu może rządzić krajem, a potem postanowili napić się wina z królewskich zapasów i sięgnąć po królewskie cygara. Słabość maciusiowego państwa postanowił natomiast wykorzystać ambasador sąsiedniego państwa, który zażądał, aby nieletni królewicz został królem. Nie wiadomo skąd ambasador wziął się na posiedzeniu rady ministrów. Wiadomo natomiast, że zagroził wypowiedzeniem wojny, jeśli jego żądanie nie zostanie spełnione. Niezbyt mądry premier napisał na kartce papieru ,,dobrze, niech będzie wojna” i podał ją ambasadorowi.

Pogrzeb starego króla był wspaniały. Cały naród opłakiwał władcę i współczuł Maciusiowi, który wkrótce zasiadł na tronie. Był to początek wielkich kłopotów młodego króla. Po pierwsze obowiązywała go etykieta dworska, czyli zbiór zakazów i nakazów. Najgorsze, że nie mógł bawić się z dziećmi w pałacowym ogrodzie. Po drugie dorośli oszukiwali władcę i nie mówili mu co naprawdę działo się w jego państwie.

Maciusiowi udało się wyprosić u ministrów trzy przechadzki po ogrodzie w dwutygodniowych odstępach. Podczas jednej z takich przechadzek poznał Irenkę, dziewczynkę, której tatuś był strażakiem. Irenka powiedziała królowi, że marzy jej się wielka lalka. Później Maciuś spełnił jej marzenie, specjalnie na zamówienie dworu pewien fabrykant wykonał lalkę z porcelany wysoką aż do sufitu.

Na razie jednak Maciuś bawił się z dziewczynką i jej koleżankami. Podczas jednej z takich zabaw zauważył go pewien chłopiec, który chociaż wcale nie był wysoki, rządził innymi chłopcami. To był Felek. Jego postawa bardzo podoba się królowi, który chciał zaprzyjaźnić się z Felkiem. Jednak dwór izolował władcę od świata zewnętrznego. Dlatego chłopcy ustalili jednak system porozumiewania się za pomocą listów oraz wywoławczych sygnałów gwizdania i odgłosu kukułki. Właśnie od Felka król dowiedział się, że trzy inne państwa wypowiedziały jego krajowi wojnę. Ministrowie ukrywali ten fakt przez władcą. Co gorsza, zasoby broni i prochu w państwie Maciusia były ograniczone.

Maciuś i Felek postanowili, że będą się bić się za swoją ojczyznę. Potajemnie opuścili pałac przez kratę i udali się na dworzec kolejowy, skąd odchodziły transporty na front. Postanowili, że na władcę będą mówić Tomcio Paluch. Na stacji kolejowej chłopcy pierwszy raz spotkali się z widokiem krwi i ranną osobą. Młody żołnierz, który miał zabrać ich do pociągu, został stratowany przez spłoszonego konia.

Chłopcy sami musieli dostać się do pociągu, musieli także unikać złapania przez podejrzliwych oficerów (byli przecież mali). Na szczęście mieli ze sobą królewski koniak i łososia, które posłużyły jako przepustka do wagonu i pomogły zjednać im żołnierzy. Maciusiowi było źle, zimno, oblazły go pchły. Postanowił jednak, że pojedzie na front. I tak zrobił.

Na froncie, zamiast walczyć, Maciuś Tomcio Paluch kopał rowy okopowe, a następnie wycofał się z nich. Było to dziwne, ale później okazało się, że generalicja wydając takie rozkazy miała rację. Dzięki okopom i odwrotowi udało się uniknąć strat podczas ataku wrogich armii. Jedną z nich udało się nawet pobić.

Kiedy młody król i Felek bili się o swoją ojczyznę, ministrowie kazali zrobić lalkę porcelanową o twarzy Maciusia. Wykonał ją ten sam fabrykant, który stworzył lalkę do sufitu dla Irenki, także za bardzo duże pieniądze. Ta kukła występowała przed poddanymi udając władcę. Ministrowie bali się, że ktoś porwał króla, a taka zła wiadomość obniży ducha obywateli państwa.

Wojna toczyła się jeszcze na dwóch innych frontach. Maciuś podczas ostrzału artyleryjskiego został ranny i trafił do szpitala. Po wyjściu z niego wrócił na linie walk. Tam zorientował się, że Felek służy w oddziałach aeroplanów, z których wyrzucał bomby. Jego przyjaciel zaczął pić wódkę i palić papierosy. Taki to był stres na wojnie. Przyjaciel jednak chronił Maciusia, zawsze sugerował, aby nie zabierać go na zwiady, bo to niebezpieczne. Prości żołnierze bardzo polubili chłopców, zaczęli ich nazywać Waligórą i Wyrwidębem.

Pewnego dnia Maciuś w przebraniu pastuszka przekradł się na stronę wroga. Tam został zatrzymany przez obce wojska. Skłamał, że jego dom został zniszczony podczas ostrzału, i że chciałby zostać z wrogą armią. Sztabowcy wroga zgodzili się, ale chcieli, aby Tomcio Paluch chodził na przeszpiegi i sprawdził, gdzie znajduje się prochownia przeciwnika. Młody król (występujący przecież jako Tomcio Paluch) poprosił aby wytłumaczyli mu czym jest ta prochownia. Naiwni sztabowcy zabrali go do własnej prochowni, a tym samym wskazali miejsce, w którym znajduje się magazyn broni i amunicji. Następnie wysłali chłopca – jak sądzili – na wrogie pozycje. W rzeczywistości były to okopy maciusiowej armii. Władca przekazał informacje o lokalizacji magazynu, który został ostrzelany przez artylerię i zniszczony. Maciuś za swój czyn otrzymał medal od króla Maciusia Pierwszego.

Jakiś czas później padł rozkaz zaatakowania pozycji osłabionego wroga. Tomcio Paluch i kilku żołnierzy tak zagalopowali się naprzód, że nie słyszeli rozkazu odwrotu. Za linią wroga zostali pojmani. Oficerowie wrogiej armii rozpoznali chłopca i za szpiegostwo postanowili go powiesić. Uwięziony w tymczasowym więzieniu usłyszał odgłos aeroplanów oraz huk bomb. Potem już nic nie pamiętał, bo stracił przytomność. Okazało się, że to samoloty jego armii zbombardowały tymczasowe więzienie, w którym przebywał.

Maciuś ocknął się w łóżku. Przy nim siedział generał, który zimą odznaczył go medalem za wskazanie wrogiej prochowni. Felek powiedział oficerom prawdę kim jest Tomcio Paluch – Wyrwidąb. Król Maciuś Pierwszy nie musiał już ukrywać się wśród żołnierzy. Jak jednak doszło do wyjawienia jego prawdziwej tożsamości?

Okazało się także, że w międzyczasie jakiś szpieg-łobuz zbił kamieniem porcelanową lalkę udającą młodego króla i powoli sprawa zniknięcia władcy przestawała być sekretem. Trzeba było działać, więc generałowie postanowili, że należy wykraść Maciusia z niewoli. Aeroplany podzielono na cztery oddziały – jeden miał zniszczyć obóz jeniecki, drugi areszt, trzeci prochownię, a czwarty sztab oficerów. Ta strategia okazała się bardzo skuteczna i pomogła zwyciężyć wrogów. Kto miał bowiem dowodzić nieprzyjacielskimi armiami, skoro nie było już sztabów? Najpierw generałowie ujawnili w gazetach, że Maciuś Pierwszy żyje. To zagrzało żołnierzy do walki, którzy w ostatniej bitwie pokonali trzy armie przeciwników. Maciuś okazał łaskę i darował życie władcom, którzy najpierw wypowiedzieli mu wojnę, a teraz zadeklarowali swoją przyjaźń.

Król wrócił do stolicy (pociągiem, a potem na białym koniu). Był bohaterem. Cały naród go kochał. Jego kłopoty wcale nie skończyły się, po prostu przybrały inną formę. Maciuś nie umiał rządzić, był przecież dzieckiem. Nie zażądał od pokonanych królów kontrybucji, czyli opłaty należnej zwycięzcom wojny. Mianował Felka swoim faworytem, chociaż takiej funkcji nie było dotychczas na dworze. Felek miał być kimś w rodzaju super doradcy króla Maciusia Pierwszego. Aresztował też swoich ministrów, bo się go nie słuchali. Szybko jednak zorientował się, że bez nich nie jest w stanie rządzić państwem. Szybko uwolnił ministrów i podzielił się władzą. Oni mieli rządzić dorosłymi, a on dziećmi. Nazwał się nawet Reformatorem i nakazał, aby każde dziecko dostawało czekoladę.

Po wojnie w państwie króla Maciusia Pierwszego Reformatora brakowało pieniędzy. Władca postanowił, że pożyczy je od pokonanych królów. Władcy zaprosili Maciusia do złożenia wizyty w swoich stolicach. W podróży towarzyszyły władcy nowi przyjaciele, Staś i Helcia, dzieci kapitana. Przyjmowano ich bardzo dobrze, a młody król publicznie zapewniał, że jest przyjacielem swoich dawnych wrogów. Wnuki i wnuczki jednego władcy chciały nawet oddać Maciusiowi wszystkie swoje zabawki. Ta podróż nie przyniosła oczekiwanych efektów, pożyczek król nie otrzymał. Ale jeden z władców opowiedział Maciusiowi jak działa parlament i jak rządzi się państwem. Powiedział mu także, że bycie królem oznacza wprowadzanie reform, czyli zmian, które ułatwiają ludziom życie. Maciuś wyjechał na pewien czas aby odpocząć, ale ciągle myślał o tym, co może zrobić dla swoich poddanych. Chciał wprowadzić takie reformy:

- zbudować we wszystkich lasach, na górach i nad morzem dużo domów, żeby dzieci biedne mogły wyjeżdżać na całe lato na wieś,

- we wszystkich szkołach miały być huśtawki i karuzele z muzyką,

- w stolicy chciał urządzić wielki ogród zoologiczny, gdzie w klatkach byłyby dzikie zwierzęta: lwy, niedźwiedzie, słonie, małpy i węże, i ptaki.

Na takie zmiany trzeba było pieniędzy, a tych w państwie brakowało. Jeden z królów zgodził się pożyczyć Maciusiowi pieniądze, ale pod warunkiem, że utworzy parlament i przyjmie konstytucję. Na takie rozwiązanie zgodzili się ministrowie. W praktyce było to ograniczenie władzy młodego władcy, ale on nie rozumiał znaczenia zmian.

Tymczasem Maciuś otrzymał zaproszenie do złożenia wizyty w kraju ludożerców. Jego ministrowie bali się, że któryś z dzikusów może zjeść króla. Mimo tych obaw zorganizowano wyjazd i wizytę u króla Bum-Druma. Podczas wizyty faktycznie groziła mu śmierć, bo kapłan ludożerców próbował go otruć. Bum-Drum uratował Maciusia, a przy okazji sprezentował mu sporo złota ze swoich kopalni. Ta wizyta była okazją do zaprzyjaźnienia się z Klu-Klu, córką króla, do której Maciuś nie chciał strzelać (była to jedna z zabaw ludożerców). Mimo wielkich różnic właśnie te osoby stały się prawdziwymi przyjaciółmi młodego władcy.

Maciuś wrócił do swojego państwa i ogłosił, że od dziś rządzi w nim cały naród. Obsypywał też dzieci różnymi podarunkami, np. lalkami i scyzorykami. Domagał się również aby przekazywano mu wszystkie listy od dzieci, chciał bowiem samodzielnie odpowiadać na korepondencję. Ponieważ listów przychodziło za dużo, skierował je do swoich urzędników, a sam odpowiadał tylko na najważniejsze.