Odpowiedź:
Przed rokiem uważałem to przedsięwzięcie za żałosny pomysł, który może się skończyć tylko porażką. Później jednak Krzysiek, mój kumpel zgłosił swój udział. Wciąż mnie namawiał, żebym przyszedł na próbę. Po kilku miesiącach prób i nalegań przyjąłem jego zaproszenie. Gdy w pewien piątkowy wieczór zjawiłem się w teatrze przypuszczałem, że zobaczę grupkę przemądrzałych prymusów tworzących nudną muzykę. Pół godziny później słuchałem ich w zachwycie jak (urzeczony ?). Marzyłem tylko o tym, żeby się do nich przyłączyć. W swoich utworach opowiadali różne historie i mówili dużo ważnych rzeczy o życiu. Ten zespół wydał mi się wówczas objawieniem. Dziś gram w nim na gitarze, a Krzyśkowi należą się podziękowania za to, że mnie przekonał mimo mojej początkowej niechęci.
Mam nadzieję, że pomogłam :)