Napisz opowiadanie o tym jak duch strzelca że świte zianki przybył na uroczystość dziadów

Odpowiedź :

Odpowiedź:

Było ciemno, księżyc pojawiał się na niebie- a my postanowiliśmy wywołać duchy ,które za życia popełniły grzechy ,aby dowiedzieć się czego potrzebują ,aby ich męka dobiegła końca-  w zaduszki. W kaplicy ,w której miał się rozpocząć rytuał byli wszyscy zgromadzeni. Guślarz- czyli osoba wywołująca, chór ,który nadawał klimatu- oraz ja, zwykła osoba patrząca na rytuał. Obrzęd się rozpoczął, każdy się skupił ,aby przywołać dusze! Ostatecznie zaczęto, najpierw wywołano Rózia i Juzio- czyli duchy lekkie. Nigdy nie doznały cierpienia, zawsze miały beztroskie życię. Z tego powodu dręczy je nuda i trwoga, nie mogą pójść do nieba. Postanowiliśmy pomóc rodzeństwu dając im dwa ziarnka gorczycy, podaje im Guślarz przedmioty potrzebne do zbawienia. Aniołki odchodzą i głoszą ,że:

,,według Bożego rozkazu

Kto nie doznał goryczy ni razu,

Ten nie dozna słodyczy w niebie.”

Hmm, byłam szczęśliwa ,że ich męka dobiegła końca i szybko dodałam.:

jak dobrze ,że ich cierpienie szybko się skończyło- dodałam z uśmiechem na twarzy

-tak, z pewnością- odezwał się chór.

Właśnie wtedy dobiegła północ, nawet nie domyśliłam się ,że minęło 30 minut od zgromadzenia się w budynku. Teraz pora na zjawienie się duchów najcięższych. Przywołaliśmy ducha podpalając kocioł wódki, zjawa nosiła nazwę ,,Widmo''. Jakież było moje wielkie zdziwienie ,że nie był w kaplicy a pukał zza okna. Według Guślarza był zbyt wielkim grzecznikiem ,aby wejść do pomieszczenia. Ponoć pośród istnienia był właścicielem wśi ,który zmarł trzy lata temu. Egzystował jako bezlistosny, okrutny pan, ponadto nie miał współczucia dla ludzi i życzył im jak najgorzej. Po zgonie zaznał głodu oraz pragnienia ,więc prosi o małą miarkę wody i chociaż dwa ziarnka pszenicy. Znachor dał mu jedzenie ,lecz ptaki (czyli osoby ,które skrzywdził) wydziobały mu to z gardła oraz talerza. Zrozumiał niestety ,że nie ma już ratunku ,ponieważ " kto nie był ni razu człowiekiem, temu człowiek nic nie pomoże". Kara jego nie ma kresu, wtedy widmo odszedł. Kolejną zmorą ,którą przywołamy jest również duchem ciężkim, za życia była egoistyczna, fałszywa a także popełniła wiele zbrodni. Umarła podczas uderzenia pioruna, jest to Balladyna. Poza tym zabiła swoją siostrę, ukrywała zbrodnie- źle traktowała matkę, była bardzo próżna. Wywołaliśmy ją za pomocą gotownia nad kociołem wina oraz rozpuszczenia czekolady. Zjawiła się, również stukała do lufcika. Po śmierci dopadło ją zmęczenie, a także zawroty głowy ,więc prosiła o szklankę wody i maliny. Niestety po daniu wodu, Gralon ,którego zabiła zabrał jej oraz wypił ,za nieuczciwość wobec niego. Maliny zaś wzięła jej siostra ,ponieważ okrutnie ją zabiła ,aby wygrać konkurs i wyjść za Kirkora. Balladyna musiała pogodzić się z tym ,że tak jak Widmo musi odpokutować złe zachowanie, oraz cierpieć na ziemi bez możliwości przekroczenia bram królestwa niebios.Bóg jej powiedział:

,,Kto zabija wszystkich ,którzy boją się kary

będzie sam zabijany poprzez nieustanny ból''

Wtedy starsza siostra zniknęła i przeszliśmy do wywoływania ducha pośredniego czyli Pasterki Zosi. Była to kobieta ,która lekceważyła miłość jaką darzyli ją mężczyźni. Jeden z chłopów związy się Juzio umarł z miłości do niej, wtedy ona straciła poczucie szczęścia i obecnie odczuwa nudę i pustkę w sobie. Prosi Guślarza o to ,żeby jej stopy dotknęły ziemi ,ale uniemożliwia to porywczy wiatr.Zmora ofiaruje ludom przestrogę:

„Kto nie dotknął ziemi ni razu,

Ten nigdy nie może być w niebie”. Zmora odchodzi, zakańczając cały obrzęd. Po całym rytuale nie mogłam uwierzyć ,że ludzie zdolni są do czegoś takiego, dali mi oczywiście nauczkę ,którą zapmiętam z pewnością na bardzo długo. Lekcja o tym ,aby uważać na wypełniane czyny- jest świetna i uczy każdego. Mam nadzieje ,że za rok znowu będę mogła mieć okazję wywołania dusz.

Myslę że pomogłam .

Wyjaśnienie: