Na dyżurze swym w niedzielę weterynarz zrobił wiele:
zbadał kulawego strusia,
potem żółwia przyjąć musiał, który spadł na gruzu kupę
i uszkodził swą skorupę,
później trzy opatrzył szczury, poprzycinał psu pazury,
dwóm papużkom w dobrej wierze znów przepisał maść na pierze, żeby rwały się do lotu,
później podał zastrzyk kotu,
co go mocno w krzyżu strzyka,
a na koniec miał królika,
co marchewkę zjadł z trzech grządek i narzeka na żołądek.
Cóż, tak ciężki dzień się zdarza... Trudny los weterynarza
Ja dziekuje pani za uratowanie zycia mojej fretki i za ladnie badanie, dziekuje pozdrawiam (imie) ❤️