Podczas długiej podróży po Afryce mieliśmy ze Stasiem wiele przygód. Jedną z nich opiszę. Była to przygoda ze słoniem Kingiem.
Pewnego dnia podczas wędrówki, Staś, ja i towarzyszący nam Murzyni dostrzegliśmy słonia. Był uwięziony w ogromnym wąwozie. Stać uważał, że rozsądne będzie zastrzelenie zwierzęcia po to, by skrócić jego cierpienia. Zaczęłam wtedy płakać. Prosiłam go, by tego nie robił. W końcu Staś uległ.
Następnego dnia podeszliśmy bliżej słonia. Karmiliśmy go melonami i daktylami. Zaprzyjaźniliśmy się z nim i nazwaliśmy go King.
Przez to, że zwierzę nie mogło wydostać się z wąwozu, ciągle prosiłam Stasia, by wymyślił sposób na uwolnienie go. W końcu wpadł on na pomysł wysadzenia skały dynamitem, który dostał od Lindego. Słoń został uwolniony! King wyszedł z pułapki i zaczął bujać mnie na trąbie.
Po takim ekscytującym dniu wszyscy szybko zasnęliśmy.