Odpowiedź :
W pewny szary poniedziałek, dokładnie 2 września Nikodem (tu wpisz swoje imię, dałam pierwsze lepsze) szykował się do wyjścia na rozpoczęcie roku szkolnego. Teraz jednak stresował się dużo bardziej niż w poprzednich latach, ponieważ miał był to jego pierwszy dzień w nowej szkole i bał się, że nie będzie mógł nawiązać nowych znajomości. Jego ojciec znalazł nową pracę, dlatego cała rodzina musiała się przeprowadzić na drugi koniec Warszawy, aby ułatwić mu dojazd.
- Już wychodzę mamo! – krzyknął blondyn (tu podaj kolor swoich włosów), szybko zakładając swoje trampki.
Kobieta pocałowała syna w policzek, życząc mu powodzenia po czym pomachała na pożegnanie. Nikodem ruszył w stronę szkoły, mijając po drodze wszelkiego rodzaju sklepy, domy czy wieżowce. Nie dane mu było nigdy zwiedzić tej dzielnicy miasta i pomimo tego, że wydawała mu się przyjazna był do niej sceptycznie nastawiony. Po kilku minutach drogi jego oczom ukazał się ogromny budynek, a wokół niego kilka grup uczniów. Rozejrzał się i westchnął, próbując się uspokoić. Nagle poczuł silne szarpnięcie za rękaw. Błyskawicznie odwrócił głowę i ujrzał przed sobą dwóch wysokich i dobrze zbudowanych chłopaków o ciemnych włosach.
- Ty jesteś ten nowy, nie? – mruknął jeden z nich. – Nie potrzebujemy tu takich słabeuszy jak ty.
Blondyna całkiem zamurowało, nie potrafił się nawet odezwać. Już w pierwszy dzień roku ktoś zdążył go zaczepić, a mama wciąż powtarzała mu, że wszystko będzie dobrze, ale wyszło jak zwykle.
- Może pokażemy mu gdzie jego miejsce? – spytał drugi, przygotowując się do zadania ciosu zszokowanemu Nikodemowi.
Zielonooki (tu wpisz swój kolor oczu) już przygotowany na ból, usłyszał tylko krzyk i głośne szczekanie. Niepewnie otworzył oczy i zobaczył, że za szatynami biegnie sporej wielkości pies. Gdy uczniów nie był już widać, odetchnął z ulgą i zaczął myśleć nad tym co się właśnie stało.
- Już po wszystkim, udało się – krzyknął jakiś chłopak o jasnych włosach, wyskakując zza krzaków.
- Zaraz, to twoja sprawa? – zapytał Nikodem, marszcząc brwi.
- Tak – odpowiedział z uśmiechem– I spokojnie, to był mój piesek, nie zrobi im krzywdy tylko ewentualnie trochę przestraszy.
- Emm…Dzi-Dzięku-
- Nie musisz dziękować – przerwał mu szybko i wyciągnął dłoń w jego stronę – Jestem Felix Polon. Z ‘’X’’ na końcu. Miło mi poznać.
- ( wpisz swoje imię i nazwisko) i mi też – odparł podając mu rękę.
- Mam wewnętrzne przeczucie, że jesteś ciekawą osobą… Dobra, ale może teraz chodźmy już na lekcje, a potem pogadamy.
Felix pobiegł do szkoły, a tuż za nim Nikodem i tak zaczął się pierwszy dzień w nowej szkole.
KONIEC
Wybacz, że wyszło mi takie długie, ale nie potrafiłam tego zrobić krócej. Mam nadzieję, że chociaż trochę się przyda, najwyżej wytniesz połowę i będzie okej c;